piątek, 13 lutego 2009

…nie lubię Walentynek…

Jeśli mam być szczera nie lubię Walentynek.
I to nie ze względu na brak faceta, bo przecież takowego nadal mam, mimo licznych ekhm zawieruszeń emocjonalnych.
I wcale nie przez to że już przez cały miesiąc wcześniej w telewizji wyświetlają reklamy pulchnych aniołków ze złotymi skrzydełkami z napisem „I love you”.
I przecież nie także z tego powodu, że na prawie wszystkich sklepowych półkach uginają się ogromne ilości puchowych gadżetów w kształcie serca, na widok których można dostać oczopląsu.
Po prostu tak jakoś odgórnie wnerwia mnie szczególnie to całe zamieszane związane z tym jednym dniem w roku, kiedy to tabuny zakochanych dostają jeszcze gorszego bzika niż mają.
Może po prostu komercja wyznawania sobie miłosnych zapewnień w dniu 14 lutego nie przemawia do głębi mego jestestwa na tyle wyraźnie aby z wielką werwą cieszyć się na jutrzejsze Święto Zakochanych.
Bo niby co w tym szczególnego?
Dzień jak co dzień.
Może trochę bardziej w stylu tkliwości i czułości płynącej z reklam, witryn sklepowych i piosenek z radia, nastrajającej odpowiednio do maślanizmu w oczach.
Może trochę bardziej oczekiwany przez singlów w nadziei że Przeznaczenie akurat w tym dniu pozwoli im spotkać swoją drugą połówkę?
XXX
Ale pomyślcie logicznie.
Czy aż trzeba było ustanawiać jakieś święto aby dać do zrozumienia że zakochani są wśród nas?
Czy to koniecznie to całe zamieszanie w reklamach medialnych i prasowych?
No owszem powiecie miło tak że nagłaśniana jest w taki sposób potrzeba posiadania drugiego człowieka blisko siebie.
Lecz czy nie czasem miłość ludzie powinni sobie okazywać nie tylko tak kameralnie raz do roku w towarzystwie latających serc wokoło?
  
…z absztyfikantem jak z absztyfikantem.
Planuje już on pod tygodnia zawzięcie wypad do kina na jutrzejsze „wspaniałe święto”.
Ja dla niego natomiast prezentu żadnego jeszcze nie mam.
Gryzę się sumiennie w myślach a jestem z nim nadal.
Wiem, powinnam postanowić raz coś wreszcie ostatecznie w jego sprawie.
Ale to nie jest takie łatwe…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz