czwartek, 27 lutego 2014

W otchłani błękitu…

Zawsze miała słabość do niebieskiego.
Lazurowe niebo o poranku, okalające świat wzdłuż i wszerz.
Przejrzysta woda w strumieniu górskim, chłodna, nieskalana żwirem czy piaskiem.
Niebieskawe krople rosy na liściach paproci w zagajniku wiejskim.
Niebieski lakier do paznokci i niebieskie ubrania.
I jeszcze na dodatek pojawiły się te Oczy.
Głębokie, przejrzysto-lazurowe, o spojrzeniu, które napawa raz dreszczem, raz niepewnością.
Wzrok, który śni się jej po nocach i prześladuje za każdym krokiem, o każdym czasie i miejscu.
Wzrok, którego szuka w innych przechodniach…
Spojrzenie, które chce rozgryźć, ale które nadal jest dla niej tajemnicą…

piątek, 14 lutego 2014

O Walentynkach krótka refleksja…

Walentynki.
Święto miłości, słitaśności i… wielkiego szału.
Już nawet bowiem i po stronie startowej Google widać, że dziś nastał ów wspaniały dzień.
Wszędzie serduszka, kwiatuszki i zakochane pary.
Patrzące sobie w oczy, uśmiechające się do siebie.
Czułe słówka, wyznania…
Tak.
Cudownie.
Ja nie jestem zwolenniczką epatowania wszem i wobec, że kogoś kocham.
Nie potrzebuję do tego jakiegoś specjalnego święta, aby coś takiego celebrować. Zresztą , patrząc na moje – pożal się świecie – wielce tragiczne miłostki, jakoś w sumie nie miałam nigdy dane by w pełni cieszyć się tym 14-stym dniem miesiąca lutego.
Może gdyby to był Ten Jedyny Cudowny Wymarzony, może wtedy by było inaczej.
Może bym i ja radowała się tymi czerwonymi serduszkami i amorkami.
Może bym była wreszcie ukojona na duszy i w sercu…
Niestety wciąż nie mogę znaleźć sobie uczuciowej stabilizacji i latam z kwiatka na kwiatek w męskim sadzie.
Ciągle mi czegoś mało i ciągle szukam nowych doznań…
Kolejny kolega, kolejny przyjaciel.
Wielka miłość?
Dobre sobie…
Chciałabym się ogarnąć uczuciowo, ale nie mogę.
Nie potrafię.
Taka moja natura?…