niedziela, 21 czerwca 2015

Na zawsze i na wieczność

On i ona w parku na porannym spacerze.
Ręka w rękę, ramię w ramię.
Powolny krok, cicha rozmowa.
Mijani i wyprzedzani przez gnających w pośpiechu młodych.
Mało kto doprawdy zwróci uwagę na taką niepozorną parę starszych, rozgadanych państwa.
Mało kto zauważy na tychże starczych twarzach ów niezwykły miłosny uśmiech, wyłapie wewnętrzne ciepło, zrozumienie, czy uchwyci żarty iście nastoletnie, kompletnie nie pasujące do siwych włosów, zgarbionych pleców i starczego głosu…
Ja jednakże widzę i czuję więcej niż przeciętny Kowalski.
Z zazdrością więc, zgoła ukradkiem, zapominając przez moment o uciekającym niechybnie tramwaju, przysiadam na chwilę na parkowej ławeczce nieopodal.
I chłonę widok niezwykłej pary, przechodzącej obok mnie.
Nie mogę się na nich napatrzeć…
Też bym tak chciała z kimś wędrować, kiedy będę już siwa i pomarszczona.
Na zawsze i na wieczność.
XXX
Po latach skoków i wyskoków emocjonalnych marzy mi się stałość.
I harmonia.
Ot po prostu taka stabilność przez dźwięczne „eS”.
Nie chcę już dłużej tkwić w związkach krótkotrwałych, spontanicznych, będących bardziej chwilą w teraźniejszości niż constansem jutra…
Pragnę bowiem pewności „tu” i „tam”, pewnej stabilnej wiary, że mimo trudności i przeciwności wszystko da się razem przetrwać, sklecić i związać.
XXX
Chcę tego jak niczego innego na świecie…
Chcę iść po prostu z kimś przez całe życie swoje.
Gdzie jesteś więc?
Pytam się coraz bardziej niecierpliwiąc się wewnętrznie…