czwartek, 29 stycznia 2009

…ufff…

Jeszcze tylko dwa egzaminy przede mną.
A dwa już za mną.
XXX
Tak.
Dziś nastał ten chwalebny dzień.
Udało się.
Gramatyka zaliczona.
Nawet nie wiecie jak mi ulżyło.
Odezwę się pełniej w chwili wolnego czasu, bo obecnie takowego nie mam.
 

sobota, 24 stycznia 2009

…apsik!…

Rozchorowałam się.
Na tydzień przed egzaminem pierwszym…
Cudownie po prostu!.
Kicham, smarczę, kaszlę i się wnerwiam.
Wnerwiam się bo w takowym stanie czytanie wielce ciekawych wiadomości z gramatyki nie przysparza mi tyle emocji co zwykle.
Oczy odmawiają posłuszeństwa i miast wertować słowo po słowie , linijka po linijce, nakazały sobie inny wymiar czytania, tak zwane czytanie z zamkniętymi oczami.
Polega to mniej więcej na tym, że Karia czyta sobie mały fragment tekstu uważnie a za kawałek jej narząd wzroku się samoistnie zamyka.
Ciekawy przypadek co nie?
XXX
W związku z ciężkim czasem sesyjnym mogę i muszę z pełną świadomością zaniedbać nieco bloga.
Dlatego nie wrzucajcie na mnie słów zgryźliwych jeśli przez dni parę będę milczeć jak przysłowiowe ryby.
  
Tymczasem, apsik!
Do napisania.
I trzymać kciuki za me egzaminowe potyczki

wtorek, 20 stycznia 2009

…związkowe refleksje…

To chyba nie tak powinno być.
Bo jeśli ludzie są ze sobą w związku, jeśli stanowią dopełnienie tak zwanych połówek jabłka, to jak samo przez się rozumie powinni czuć że im niczego nie potrzeba, że sama obecność tej drugiej osoby wystarcza do szczęścia.
Że mogą góry, doliny, rzeki i podobne obiekty przenosić.
Że przyszłość się rysuje w jasnych barwach z gromadką dzieci i własnościowym M4 w roli towarzyszącej.
Dobrą pracę i miłych teściów już nie licząc…
Że jest pięknie, cudownie, bosko, och i ach…
Tak się właśnie przedstawia w skrócie obraz zakochania.
To widzenie wszystkiego w jasnych barwach…
Wszak w każdej książce, filmie czy innym źródle romantycznych historii miłość jest trwaniem.
Wiecznym, niezmiennym, harmonijnym…
XXX
Więc dlaczego ja nie czuję czegoś podobnego z tym absztyfikantem moim?
Dlaczego mnie wnerwia jego gdybanie o tym co będzie za rok czy dwa?
Czemuż nie mogę się powstrzymać przed mówieniem mu by niczego nie planował bo jasnowidzem nie jest?
Dlaczegoż boję się wizji spędzenia z nim całego życia?
Czy ja jestem jakaś dziwna ?
A może się już zwyczajnie odkochałam?
  
…GŁOSOWAĆ na mnie, wciąż apeluję do waszych sumień blogowych!…

sobota, 17 stycznia 2009

…cień sesji…

Boję się.
Naprawdę się boję.
Ten trzeci semestr i jego egzaminy w zacnej liczbie 4 przerażają mnie szczerze mówiąc.
Co prawda do tej godziny zero jeszcze zostało trochę czasu, bo co najmniej tydzień  ale co to jest te 7 dni na naumienie się całego materiału z gramatyki, poetyki i mojej specjalizacji…
O zgrozo.
Mój biedny mózg i biedne jego szare komórki na samą myśl o tym co je czeka pod koniec stycznia nie chcą teraz współpracować w poglądowym nawet oglądzie na to co mam już  zacząć powtarzać…
Spytacie się czemu się mi tyle egzaminów nazbierało?
Az takiego powodu że ja, jako studentka w nowoczesnym XXI wieku, należę już teraz do systemu tzw. bolońskiego, czyli 3 lata plus 2.
Dlatego mój kochany uniwerek musi przyspieszyć z wtłaczaniem nam wiedzy do głowy i powiększa ilości zakresowe egzaminów by to co było równomiernie rozłożone na 5 lat zmieścić w latach trzech.
W zeszłym roku jeszcze się rocznikowo starszym kolegom udało i nie mieli tyle materiału łączonego w jednej sesji…
A my?
Amy jako króliki doświadczalne filologi polskiej musimy teraz męczyć się z tą całą wspaniałą wiedzą i uważać jeszcze aby nie zwariować,…
Poetyka oddzielnie i gramatyka oddzielnie jeszcze jest do przeżycia…
Ale w połączeniu z moją specjalizacją stanowią  mieszankę wybuchową…
 
…potrzebuję… WIEDZY!…
PS. Głosować na mnie w tym konkursie no. Nie chcę zająć ostatniego miejsca :P !

czwartek, 15 stycznia 2009

…jestem, jestem…

Żyję, oddycham, trawię.
Strasznie ciężki tydzień już prawie dobiega końca.
Jeszcze tylko jutro ostatnie z 5 kolokwiów i teoretycznie mogę się jednodniowo odprężyć.
Wiem, zaniedbałam trochę bloga, ale to nie z mojej winy tylko z winy studiów, które niestety dają popalić.
XXX
Zerówka zaliczona, jeszcze tylko 3 egzaminy zostały.
Co za pocieszenie normalnie.
  

niedziela, 11 stycznia 2009

…świąteczne konwersacje…

Święta Bożego Narodzenia ( jak i każde inne) mają to do siebie że czekasię na nie strasznie długo a one jak wreszcie nadejdą to mijają bardzoszybko.
Nie mniej jednak warto wyczekiwać z utęsknieniem tychkilku dni w roku aby wspólnie z rodziną bez stresu i nerwów prowadzićkulturalne rozmowy przy jednym stole.
Pozwólcie że z tegorocznych świąt przytoczę niektóre z nich.
Co prawda to już było jakiś czas temu to zdarzenie ale w związku z intensywną nauką nie mam czasu niestety na nic bardziej twórczego.
1.
Dziadek: Mówię wam że mandarynki są co roku bardziej schemizowane!
                            Tam już nawet soku nie dodają tylko jakieś koncentraty z tych napojów gazowanych Helena.
Mama: No coś ty tato, nie przesadzaj a niby jak to mieliby robić?
Dziadek: Normalnie!Biorą strzykawkę i wysysają naturalny miąższ z każdej pomarańczy azamiast niego wciskają te lurę przesłodzoną Helenowską.
Brat: Masz rację dziadek, nie będę jeść mandarynek od dziś.
Karia: A ja będę! Dziadek się za dużo reklam naoglądał naukowych.
2.
Karia: Bracie co robisz?
Mama: Ł., przestań się paprać w tych śledziach.
Brat(Ł): Ale ja je tylko fuguję zaprawą ze śmietany bo dziury mają.
3.
Dziadek(zachwyca się chatką z piernika co sąsiadka nam ją podarowała):
Ale to arcydzieło sztuki tu ma drzwiczki tam okienka no coś pięknego. Nic tylko patrzeć i podziwiać.
Brat(odrywa drzwiczki od chatki): Fu to śmierdzi…piernikiem!
Karia: A czym ma śmierdzieć? Skarpetkami?
Dziadek: No i z dzieła sztuki nici…
4.
Mama: Córko nie jedz tej chatki z piernika przecież to ma być ozdoba przynajmniej do Sylwestra.
Karia:Za późno mamo. Już skonsumowałam całą futrynę.
 
…wiem mam na sumieniu biedną małą piernikową chatkę bez futryny…

czwartek, 8 stycznia 2009

…sesja idzie…

Moja studencka paranoja nauki nie ustaje.
Już w przyszłą środę bowiem czeka mnie zerówka z jednego przedmiotu.
Siedzę zatem i dumam nad różnego rodzaju wierszami, artykułami i stertą kserówek. Moje dumanie wygląda mniej więcej tak, że po godzinie usilnego czytania wielce interesujących rzeczy, zadaję sobie strategiczne pytanie ” co autor miał na myśli” ?
I powiem wam że to wcale takie łatwe nie jest.
Bo niby skąd u licha mam wiedzieć kiedy naturalny libertynizm jednego poety przeradza się w rokokowy sentymentalizm tudzież klasycystyczny szyk ?
Żadnego z tych wierszokletów sławetnych zapytać już nie mogę osobiście…
Nawet nie wiecie jak tego żałuje.
Bym im powiedziała to i owo.
XXX
Na dodatek przez pewne niezbyt wiarygodne źródła, dowiedziałam się coś niecoś o tym moim egzaminatorze, który (mam nadzieję ) z wielkim uśmiechem na swych mądrych ustach powita mnie w przyszłym tygodniu
Mianowice ów człowiek nauki, nie lubi ludzi będących na luzie, czyli okazujących nadmiernie pobudliwy stopień „niestresowania”.
Trzeba być z lekka oszołomionych, tak by po wejściu do gabinetu profesora zrobić błędne oczy w stylu „o mamusiu ratuj”.
Następnie pod żadnym pozorem nie wolno odgrywać roli „wszystko umiem mimo że nie czytałem”.
Nie z profesorem takie numery.
On ma trzecie oko i dobrze wie czy dany studencik przygotowywał się dwa tygodnie czy dwie godziny przed egzaminem.
Kolejna mądra informacja.
Skromny wygląd przede wszystkim!
Żadnych make-upów, miniówek, ani głębokich dekoltów.
Długa kiecka do ziemi i biała bluzka z kołnierzem wystarczy.
XXX
To może od razu się ubiorę w zgrzebny strój szkolny mojej babci przed 50 ponad lat aby wyglądać jeszcze skromniej?
 
Ratunku!!!

niedziela, 4 stycznia 2009

…wieści bieżące…

Karia się wzięła za uczciwą naukę do zbliżającej się wielkimi krokami sesji.
Od trzech dni męczy bardzo mądre książki, zawierające głównie oświeceniową tematykę na czele.
XXX
Nie to nie sesja jeszcze.
To tylko wielkie przygotowywania do zerówki z egzaminu z epoki rozumu.
A co w międzyczasie z czekającymi 7 kolokwiami w przyszłym tygodniu?
Karia pomija tę uwagę milczeniem głębokim.
XXX
Absztyfikant ma się dobrze.
Namawia mnie natarczywie na kolejne spotkania w czym nieco mnie denerwuję, gdyż trudno mi się teraz odciągać od nauki.
I nie słucha moich tłumaczeń że chce się otrzymać na studiach.
On widać nimi się nie przejmuje za bardzo.
No cóż, jego sprawa.
Tak poza tym widocznie złe fluidy wysyłane od moich rodziców nie podziałały na niego odstraszająco.
Ma kolejne plany spotkań z moją kochaną rodzinką.
Pewnie tylko dlatego że nie uświadomiłam go bowiem co tak naprawdę o nim myślą.
Powiedziałam mu tylko oględne jak się sprawa tego spotkania zapoznawczego wypadła.
Nie mam serca nawet powtarzać mu bowiem tego samego co przedstawiłam wam w pewnym poście niedawnym.
XXX
Co się tyczy pewnego osobnika, który tak zawrócił mi nielegalnie w głowie.
Przed świętami przestał się jakoś odzywać.
Już nie pisze na gg.
Unika rozmów ze mną.
Zaczął się lansować z pewną grupką dziewczyn co udają że są boskie.
Spytacie mnie czy coś z tym zrobię?
Nie.
Przecież jako formalnie zajęta nie będę za nim ganiać.
Co będzie to będzie, choć nie ukrywam że mi w głębi duszy brakuje tego dobrego kontaktu jaki jeszcze nie tak dawno z Tym Kimś miałam…
  

czwartek, 1 stycznia 2009

…relacja po Sylwestrze…

Nowy Rok?
To już?
A tak! Przecież wczoraj był Sylwester!
Był udany bardzo!
Wprawdzie trochę ochrypłam od amatorskich konkursów karaoke podczas których prawie zawsze wychodziło mi że śpiewam niezgodnie z rytmem, ale warto było.
Doceniono mój talent!
„Karia nie martw się, my rozumiemy twą głęboką muzyczną duszę, no ale niestety, za dobrze nie było…
Od ciebie to już tylko gorzej śpiewają mordowane komary na ścianie!”
Ale będą trenowała aż do następnego roku kiedy już żaden komar mordowany mi nie podskoczy.
XXX
Wnikając w bliższe sprawy imprezy sylwestrowej kulturalnie było poza tym.
Nikt się nie spił na umór (ewentualnie tylko troszkę), nikt nie zapchał wanny, nikt nie spalił dywanów.
Zwierzęta gospodarskie w mieszkaniu własnościowym organizatora (czyt. absztyfikanta) także przeżyły.
Mimo początkowych, błyskotliwych pomysłów na sajgonki z kota i królika, potencjalne przedmioty konsumpcji miały się dobrze i nie urządziły żadnego ataku obronnego zdesperowanych zwierząt ogłuszonych muzyką, śpiewaniem Karii i ciągłymi okrzykami „czemu już nic do picia nie ma?”
XXX
Nie zabrakło oczywiście pirotechnicznych atrakcji…od sąsiadków z bloku absztyfikanta z naprzeciwka.
O szlachetnej północnej godzinie wyszliśmy sobie w towarzystwie około 15-osobowym przed blok mieszkaniowy aby oddać cześć nadchodzącemu Nowemu Czasowi.
Podczas gdy nas, jako biednych studentów stać było raptem na parę pojedynczych wystrzałów triumfalnych, majętni ci sąsiedzi zrobili przed naszymi oczami prawdziwą rewię kolorystyczną.
Patrząc na takie przepiękne widoki podniebne czegoż chcieć więcej?
Zwłaszcza że symboliczni szampan w plastikowych kubkach dopełnił całości widowiska.
XXX
I w takich oto arkadyjskich nastrojach większość z nas (gdyż reszta się rozjechała już wcześniej do domów w celu odespania) dotrwała aż do wczesnych godzin porannych.
  
…i w prawie takiej godzinie porannej pisząc tego posta życzę Wam wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku 2009!…