czwartek, 1 stycznia 2009

…relacja po Sylwestrze…

Nowy Rok?
To już?
A tak! Przecież wczoraj był Sylwester!
Był udany bardzo!
Wprawdzie trochę ochrypłam od amatorskich konkursów karaoke podczas których prawie zawsze wychodziło mi że śpiewam niezgodnie z rytmem, ale warto było.
Doceniono mój talent!
„Karia nie martw się, my rozumiemy twą głęboką muzyczną duszę, no ale niestety, za dobrze nie było…
Od ciebie to już tylko gorzej śpiewają mordowane komary na ścianie!”
Ale będą trenowała aż do następnego roku kiedy już żaden komar mordowany mi nie podskoczy.
XXX
Wnikając w bliższe sprawy imprezy sylwestrowej kulturalnie było poza tym.
Nikt się nie spił na umór (ewentualnie tylko troszkę), nikt nie zapchał wanny, nikt nie spalił dywanów.
Zwierzęta gospodarskie w mieszkaniu własnościowym organizatora (czyt. absztyfikanta) także przeżyły.
Mimo początkowych, błyskotliwych pomysłów na sajgonki z kota i królika, potencjalne przedmioty konsumpcji miały się dobrze i nie urządziły żadnego ataku obronnego zdesperowanych zwierząt ogłuszonych muzyką, śpiewaniem Karii i ciągłymi okrzykami „czemu już nic do picia nie ma?”
XXX
Nie zabrakło oczywiście pirotechnicznych atrakcji…od sąsiadków z bloku absztyfikanta z naprzeciwka.
O szlachetnej północnej godzinie wyszliśmy sobie w towarzystwie około 15-osobowym przed blok mieszkaniowy aby oddać cześć nadchodzącemu Nowemu Czasowi.
Podczas gdy nas, jako biednych studentów stać było raptem na parę pojedynczych wystrzałów triumfalnych, majętni ci sąsiedzi zrobili przed naszymi oczami prawdziwą rewię kolorystyczną.
Patrząc na takie przepiękne widoki podniebne czegoż chcieć więcej?
Zwłaszcza że symboliczni szampan w plastikowych kubkach dopełnił całości widowiska.
XXX
I w takich oto arkadyjskich nastrojach większość z nas (gdyż reszta się rozjechała już wcześniej do domów w celu odespania) dotrwała aż do wczesnych godzin porannych.
  
…i w prawie takiej godzinie porannej pisząc tego posta życzę Wam wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku 2009!…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz