piątek, 12 sierpnia 2011

wszystko ma swój czas

Nie od dziś wiadomo, że wierzę w przeznaczenie.
Ufam, że są takie dziwne moce w tym świecie, co zrobią wszystko, tak aby człowieka pokierować na tę właściwą drogę, choćby zbłądził wcześniej ze szlaku.
I nie ważne, co byśmy poczęli i tak na wszystko przyjdzie czas.
Czas, kiedy wszystko stanie się jasne i oczywiste  a przeszłość przestanie być udręką, a stanie się przyjacielem, który odszedł, ale nie ze łzami lecz uśmiechem.
XXX
Jak pamiętacie z poprzedniej notki przeszłość powróciła do mnie w postaci K.
Po tym pierwszym spotkaniu, widziałam się z nim jeszcze kilka razy.
Głównie chyba spotykałam się z nim po to, by sprawdzić starą maksymę czy ludzie się rzeczywiście zmieniają.
Doszłam do wniosku że niektóry tak ale K. na pewno nie.
Coś mu bowiem strzeliło do głowy, żeby zachowywać się jak dawniej, to jest prawić mi komplementy, proponować meetingi i ewidentnie podrywać na nich moją skromną personę.
„Kario nic się nie zmieniłaś, zawsze mi się podobałaś, masz to samo, niesamowite spojrzenie „
Trzymałam się na dystans co do tych jego wszystkich zagrań, by zobaczyć jak to wszystko rozegra, nie wspominając na dobrą sprawę nic o tym co mi kiedyś wyczynił.
„Kario wiesz że liczę na więcej niż tylko buziaki w policzki?”
XXX
Dziwne. Poza uczuciem niesmaku i blokady wewnętrznej widząc go nie czułam nic.
Zero.
Gdzie się podziały te wszystkie dawne zauroczenia osobą K., w których wydawał mi się ideałem bez skazy, mimo tej zdrady dwukrotnej?
Gdzie ta cała otoczka co go opromieniała w moich wspomnieniach?
I tak główkowałam i główkowałam aż w końcu olśniło mnie.
Osoba, którą wspominałam tak długo była jedynie takim wytworem mojej wyobraźni, jakim chciałabym aby K. był. Ubierałam go w piękne słowa, namiętne spojrzenia, czułe gesty.
Dopiero po tych 4 latach, widząc go i rozmawiając z nim dotarło do mnie że to zwykły, nader przeciętny facet, w chwili nudy szukający łatwej ofiary, mając za nic wierność i miłość.
Że to taki ktoś na równi traktujący kobiety, piwo i dobre jedzenie.
XXX
I kiedy tak to wszystko do mnie dotarło, cały czar przeszłości i wspomnień prysł jak bańka mydlana.
Uwolniłam się.
Wiem teraz że przecież nigdy do siebie nie pasowaliśmy ani nie będziemy pasować.
On ma swój świat i ja swój.
Z tą tylko różnicą że ja znam zasady gry związkowej i umiem się do nich dostosować natomiast K. nie dość że sam sobie te reguły stwarza to i tak ich nie przestrzega.
XXX
Potrzebowałam tego spotkania po tych 4 latach, nawet nie wiecie jak bardzo.
Potrzebowałam, by się obudzić ze snu niewyśnionego.
Nadchodzi bowiem czas nowej Karii.
Karii bez żalu nad wczoraj.
Karii otwartej na jutro.
Teraz nie ważne co będę chciała, wiem że wszystko mi się uda.
Odnalazłam zgubioną i zapomnianą siłę.