środa, 31 października 2007

…czas na relaks…

Wreszcie będę mogła odetchnąć chwilkę przez te cztery legalnie wolne dni.
Przynajmniej przez ten krótki czas laby dotlenię się – mam nadzieję wystarczająco – normalnym rytmem dnia by nie myśleć o czekających mnie w przyszłym tygodniu dwóch kolokwiach…
Zapomnę na ułamek sekundy o całej masie studenckich zawiłości, o kolejkach o kserach i paru osobach co mnie wnerwiają wybitnie.
XXX
Tak więc raz, dwa trzy….i oddech.
 
…mijając się nieco z tematem, zwróciłam mimowolnie dziś swój wzrok na statystykę.
i mnie zatkało z grubsza całkiem pozytywnie.
Ponad 100tys. odwiedzin.
Brak słów… :*

niedziela, 28 października 2007

…niezależna ja…

Panowie amanci wreszcie się łaskawie odczepili.
Spokój, spokój…
Nikt już nie męczy mnie sygnałami ani mało inteligentnymi smsami.
Nikt nie pyta się po kilka razy w kółko co robię i myślę.
XXX
Czy żałuję tego że nikomu z nich nie dałam szansy?
Nie.
Bez żadnego zastanowienia stwierdziłam że nie są oni dla mnie.
XXX
Powiecie że jestem brutalna?
Wymagająca?
Że takim postępowaniem nie trafię na tego „właściwego”?
Cóż.
Taka moja natura.
Bo typem panikującej dziewczyny, szukającej na siłę faceta nigdy nie byłam ani nie będę.
Nie lubię ograniczeń, tłumaczenia się z każdej spędzanej chwili.
Kontrola i wymuszanie spotkań na siłę dzień, w dzień, nigdy także nie pasowały mi.
XXX
Ja po prostu kocham wiatr wolności we włosach,
Pewność że do nikogo nie należę formalnie.
 Niezobowiązujący flirt to jest coś dla mnie.
Lecz związek?…
 
…boję się zależności od kogokolwiek…

piątek, 26 października 2007

…autobiografia…

Jestem echem,
Wiatrem błądzącym w przestworzach…
XXX
Jak bumerang
Odbijam się od przeszłych zdarzeń,
Gnam bezustannie w celu niezmierzonym…
XXX
Jestem myślą niewypowiedzianą,
Sensem słów niepoznanych…
XXX
Złapiesz mnie?
Dogonisz?
Zrozumiesz?
  
…niebieski kolor powinien uspokajać…
A mnie drażni, przeraża…
Boję się go. mimo że tak mnie ciągnie w jego stronę…

niedziela, 21 października 2007

…cofnąc czas…

Cofnę wskazówki zegara o trzy lata do tyłu…
W głowię poczuję szum powtarzanych na nowo dni, godzin, sekund…
Przed moimi powiekami , jak w kalejdoskopie, migać szybko będą wybrane sceny z licealnych czasów…
XXX
Tak po prostu, udam się w podróż do przeszłości…
By na chwilę znowu stać się Katarzyną, początkującą licealistką w bio-chemie, mającą aspiracje na medycynę, otwartą na bycie lekarzem.
Jak kiedyś ponownie oszaleje wybitnie platonicznie na punkcie osobnika z humanistycznej klasy.
Będę żyłą marzeniami o wielkiej miłość od pierwszego wejrzenia, lecz tym razem bez obaw co do pozytywnego odzewu praktycznie niepoznanej drugiej strony..
Naprawię tę lukę z dawnych dni, co sprawiała tyle żalu niewykorzystanej szansy….
XXX
Zmienię także bieg angielskich wydarzeń, przede wszystkim nie angażując się w żaden sposób uczuciowy z K.
Nie będę uśmiechać się do niego, pozostawajac na etapie koleżeństwa.
Nie będę znowu cierpieć…
XXX
I wrócę z podniesionym czołem, z błyskiem filologicznym w oku, z powrotem do czasów obecnych jako Karia,
Wolna, niezależna, Karia…
 
…motylem jestem…

czwartek, 18 października 2007

…uczelniany zamęt…

Trzy tygodnie mego studenckiego życia minęły tak szybko że nawet nie zdarzyłam mrugnąć okiem.
Przecież jeszcze nie tak dawno byłam na inauguracji roku akademickiego; dookoła tłumy ludzi, zaciekawione spojrzenia i starannie ukrywany głód wiedzy w oczach…
A teraz?
Pełnoprawnie gnamy z parteru na piąte piętro z torbami pełnymi zeszytów i książek.
W między czasie, w wolnej chwili, wpadamy całą gromadą do biblioteki szukających pięciu różnych artykułów o jednej fachowej definicji…
Integracyjna wymiana zeszytów do kserowania…
XXX
Co z zabawami?
Z imprezami na miarę wspaniałych , studenckich czasów?
Jeśli ktoś powiedział że akademicki okres będzie najprzyjemniejszy w takim rozrywkowym aspekcie to się grubo mylił…
Przerwy przed kolejnymi zajęciami są o polowe za krótkie by zacząć mówić o jakimkolwiek nawiązywaniu cieplejszych stosunków z kimś poza grupy…
XXX
Myślę jednak optymistycznie, że chwile relaksu nadejdą i tak w swoim czasie, kiedy to już będziemy całkowicie oswojeni ze studenckim rytuałem życia.
 
…nie żałuję mimo paru wyżej wymienionych minusów faktu, że jestem studentką.
W końcu jak sama ta nazwa dumnie brzmi… :)

poniedziałek, 15 października 2007

…niepokonana..

Jeszcze cztery miesiące temu gdyby ktoś mi powiedział że znowu zacznę myśleć o jakimś osobniku płci męskiej wyśmiałabym go.
Nie sądziłam że tyle siły mam.
By zapomnieć o kimś kto mnie tak zranił,
By raz na zawsze wyrzucić jego piwne oczy z pamięci.
XXX
Chciałam przecież cofnąć czas, naprawić to co było w naszej znajomości złe…
Teraz wiem że tak musiało być.
Nie byłam dla niego przeznaczona, tak jak on nie był dla mnie wybrany.
XXX
Nie żałuję już dni straconych.
Minął czas na łzy.
Wybaczyłam.
Lecz nie wiem czy kiedyś powiem tak  K. prosto w oczy.
Nie wiem czy jeszcze się spotkamy.
Chyba tego spotkania w sensie „kiedyś” nawet nie chcę.
 
…co do Niebieskiego spojrzenia
Wcale nie uważam że się w nim zakochałam, czy też że od razu oszalałam na jego punkcie.
To tylko pewna forma zauroczenia czyjąś osobą, sprawiająca że mam chęć z uśmiechem na twarzy chodzić na najbardziej nawet nudne wykłady w auli.
A pytanie które mnie uciążliwie wtedy dręczy jest jedno – czy ja jestem na tyle olśniewająca by zwrócił na mnie swą uwagę? …

sobota, 13 października 2007

…objaw zauroczenia…

Niebieskie spojrzenie mnie prześladuje od jakiegoś tygodnia.
Zaczynam mieć dziwne sny o jego właścicielu….
XXX
Może powinnam zacząć działać w kierunku zapoznania się z nim?
Może to znak od losu że będzie dzięki temu inaczej?
Może tak właśnie zdołam naprawić choć częściowo pewien dawny błąd z przeszłości kiedy to w podobnej sytuacji przestraszyłam się pozytywnego odzewu z drugiej strony?
XXX
Szybsze bicie serca, migotanie w oku …
I czekanie na choć jeden lazurowy uśmiech…
 
…jest właśnie sobotnie popołudnie a ja wyczekuję paradoksalnie poniedziałku, kiedy to na kogoś widok znowu dostanę objawów głupawki…

wtorek, 9 października 2007

…w stronę błękitu…

Błękitne światło przyciąga mnie…
W tamtą stronę „coś” mnie ciągnie, każe iść…
XXX
Nie znam jego imienia, nie wiem kim jest.
Nawet nie zamieniliśmy słowa.
Nie ważne są to przecież fakty.
Liczy się to że znowu mam marzenia.
 
…”masz prawo  marzyc teraz i tu,
na przekór kłamstwu,
na przekór złu”…
dopisek z czwartku.
 Obawiam się że chyba mnie bierze.
Dostaję dziwne znaki od swego serca że to właśnie „ten” nieznajomy.
Ratunku co mam robić?
Rzucić się czy czekać?
Czy wpaść w paranoję???

sobota, 6 października 2007

…historia zatoczyła krąg…

Dokładnie rok temu odbyły sie pierwsze zajęcia z maturalną grupą anglojęzyczną…
Pamiętam siebie, tą sprzed 365 dni, pełną wątpliwości co do tego czy matura zdawana na poziomie rozszerzonym z angielskiego się mi opłaci…
Pomijając zagmatwanie uczuciowe z pewnym kolegą z kursu, nie żałuję odbytych zajęć.
Nie zraziłam się do nauki języka o czym może świadczyć fakt, że podjęłam się kolejnego angielskiego etapu do zgłębiania  .
W tym samym budynku, na tym samym piętrze, niedaleko” naszej” sali…
Tylko w innym towarzystwie…
O innej porze…
XXX
  
XXX
Czy przywołuję nadal obraz swój i K.?
Siedzących, piszących, gadających podczas lekcji?
Nie.
Jego wspomnienie robi się coraz bardziej nierealne…
Kim jest dla mnie teraz?
Echem jedynie…

piątek, 5 października 2007

…studia, studia…

To już tydzień minął, odkąd stałam się pełnoprawną studentką.
Ciągnące się coraz bardziej w czasie wykłady, szybkie notatki, chaos biblioteczny…
Powoli muszę przyzwyczaić się do tego wszystkiego, oswoić się z nowościami akademickimi.
Skończyły się czasy dyktowania, i podawania samych najważniejszych wiadomości od kadry nauczycielskiej.
Teraz każdy sam filtruje informacje, płynące w tempie błyskawicznym od wykwalifikowanych przedstawicieli uczelnianych.
Książki potrzebne do studiowania nie leżą wcale na półkach  księgarnianych ale w bibliotece polonistycznej.
Niezbędna zatem staje się karta czytelnika, a widok poukładanych w katalogi dzieł literackich staje się nadzieją że jedną część problemu lekturalnego ma się z głowy.
XXX
Zapisy, rejestry na zajęcia dodatkowe…
Wf. przyprawiający o zakwasy integracyjne…
Nowe twarze, rozmowy, wspólne kserowanie…
  
…czy jestem zadowolona ze studenckich obowiązków?
To pytanie zadajcie mi za jakiś miesiąc dopiero…