piątek, 5 października 2007

…studia, studia…

To już tydzień minął, odkąd stałam się pełnoprawną studentką.
Ciągnące się coraz bardziej w czasie wykłady, szybkie notatki, chaos biblioteczny…
Powoli muszę przyzwyczaić się do tego wszystkiego, oswoić się z nowościami akademickimi.
Skończyły się czasy dyktowania, i podawania samych najważniejszych wiadomości od kadry nauczycielskiej.
Teraz każdy sam filtruje informacje, płynące w tempie błyskawicznym od wykwalifikowanych przedstawicieli uczelnianych.
Książki potrzebne do studiowania nie leżą wcale na półkach  księgarnianych ale w bibliotece polonistycznej.
Niezbędna zatem staje się karta czytelnika, a widok poukładanych w katalogi dzieł literackich staje się nadzieją że jedną część problemu lekturalnego ma się z głowy.
XXX
Zapisy, rejestry na zajęcia dodatkowe…
Wf. przyprawiający o zakwasy integracyjne…
Nowe twarze, rozmowy, wspólne kserowanie…
  
…czy jestem zadowolona ze studenckich obowiązków?
To pytanie zadajcie mi za jakiś miesiąc dopiero…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz