poniedziałek, 23 maja 2011

paradoks

Myślałam że po prawie rocznej przerwie w nałogowym prowadzeniu bloga i komentowaniu wszystkich znajomych łatwo będzie powrócić znowu do tego wirtualnego świata, tworzyć notki w rytmie co dwa trzy dni i ciągle mieć pomysły na nowe zaskakiwanie czytelników.
A tu jak na złość dzieje się inaczej.
Wena sobie poszła gdzieś w siną dal i nie można jej nadal zlokalizować.
Czas także nie chce się podwoić co do ilości godzin i minut.
Doba przestała mi wystarczać.
XXX
Dziwnym trafem odejście z bloga było łatwiejsze niż wrócenie.
Zastanawiam się czemu tak akurat jest,
Pamiętam swojego czasu ile to dumałam zawzięcie czy aby na pewno odejście od Karii jest pomysłem dobrym.
Pamiętam ile zbierałam się w sobie pisząc notkę pożegnalną.
Pamiętam jak to było kiedy chciałam tę całą szopkę odwołać i kryzys twórczy zażegnać.
A teraz co.
Teraz mam trudności z wpisaniem mojego loginu do konta blogowego, zalogowaniu się i wystukaniu choćby kilku podstawowych słów.
Nie umiem się zebrać w sobie.
I sama siebie przestaje poznawać.
Zmieniłam się?