poniedziałek, 12 lutego 2018

Dzień za dniem.

Od feralnego spotkania i łamiącej mi serce rozmowy mijają dwa tygodnie.

Czy jest mi lżej?
Czy zapomniałam?
Czy zobojętniałam?

Ciężko powiedzieć, zwłaszcza, jeśli coś podświadomie przez ponad pół roku czasu brało się za pewnik, któremu poświęcało się każdą wolną myśl i bicie serca, a okazało się być pustym balonikiem bez cennego powietrza...

Staram się nie rozpamiętywać każdej rozmowy czy wymiany wiadomości, dumając bezsensownie, co wtedy mogłam powiedzieć/napisać lepiej, bardziej interesująco, żeby zmienić bieg wydarzeń na ten bardziej przychylny sercu memu.

Ot głupie dylematy...

Powiecie, że na złamane wnętrze najlepsza nowa miłość?
Że świeży związek uleczy stare rany?
Że czas zamknąć przeszłość na klucz?

O ludzie, gdyby tylko tak łatwo było zakochać się na nowo i nie pamiętać.

Normalnie ten, który by odkrył owe panaceum, zasługiwałby na Nobla.