środa, 23 października 2013

Ciężkie czasy…

Zastanawiam się co powiecie, jeśli znowu napiszę kolejny post o robociźnie.
Czy mnie oskalpujecie żywcem czy oberwiecie ze skóry?
Inne sugestie mile widziane…
Ale wracając do meritum.
Czemu mnie nie ma na blogasku?
A temu, że mam sajgon w szkole językowej i masę różnych spraw do ogarnięcia.
Ów chaos spowodowany jest zmianą migracyjną w obrębie załogi naszej – mianowicie w przeciągu niecałego ostatniego miesiąca sztab pracowniczy uległ załamaniu.
Dwie bowiem osoby odeszły, a w zamian za nie – doszła nowa persona, którą trzeba teraz doszkalać.
Tym samym stałam się niejako osobą o najdłuższym stanie pracowniczym wśród sprzedaży kursów językowych co wcale nie czyni mnie osobą wszystko wiedzącą.
I ja mam uczyć ową nową osobę…
Śmiech na sali ej.
Jak mam szkolić nową osobę, skoro ja sama nie czuję się omnibusem w tej kwestii i jeszcze wiele spraw muszę uzgadniać z kierowniczką…
No , wnioskuję, że po moim szkoleniu już nie będzie tą samą osobą jaką była wcześniej.
Tak więc widzicie no, nie mogę się połapać o co chodzi w strukturach firmy mojej, więc tym bardziej świat kosmetyków przestał mnie kręcić od strony recenzjowania.
Liczę jednak, że kiedy tylko sytuacja się uspokoi, kosmetyki na nowo zaczną mnie kusić…
Tymczasem trzymajcie się ciepło moi drodzy i pamiętajcie o mnie!