sobota, 19 lutego 2011

jak otrzymać zaliczenie

Chwalebnie wszystko zaliczyłam.
Czuję się wybitnie mądra i elokwentna, gdyż po miesiącu siedzenia i odmóżdżania się (czyt. uczenia się tego co mi się na pewno nie przyda w życiu), wreszcie mam wolne.
Co prawda owo wolne jest pojęciem względnym gdyż tydzień ferii mija lada moment i od poniedziałku czeka mnie nowy semestr i porąbanym planem który się ciągle zmienia.
Interesujący zdaje się fakt czemu tak się dzieje.
XXX
Niektórzy ludzie są dziwni.
Nic nie robią cały semestr a potem nagle chcą mieć same 5 i 4.
Zaskakujące że na ogół jest to mało prawdopodobne.
Wówczas zaczyna się tzw. stosowanie metody „na oczy kota ze Shreka”. Ta innowacyjna, opracowana w USA formuła z zasady powinna być zawsze skuteczna. Niestety. Polscy wykładowcy są widocznie mądrzejsi i na widok szklących się gałek ocznych pukają się w czoło i pytają „co pani dziś brała?”
Kolejnym inteligentnym sposobem na wymuszenie zaliczenia jest poruszanie sumienia lektorów w typie „jak nie zaliczę to rodzina  mi się rozpadnie, babcia dostanie psychozy maniakalnej a rodzice wydziedziczą”. Osobiście radzę coś takiego testować tylko na podstarzałych, staruszkowatych osobach, którym częściej się może włączyć sumienie niż młodszym lektorom.
I najlepszy sposób na wyżebranie zaliczenia, stosowany często (o zgrozo!) na moim własnym wydziale. Skrót ogólny przedstawia się następująco: duży dekolt plus wysokie obcasy plus miniaturowa mini plus dyskusja że „pan się na pewno pomylił w punktacji, proszę sprawdzić jeszcze raz.” Uwaga, praktykować w obecności wykładowstwa płci męskiej.
XXX
Denerwuje mnie numerowanie notek, dlategoż porzucam to.