czwartek, 26 stycznia 2017

Czym jest dla mnie miłość?

O miłości napisano i powiedziano wiele.
Poeci ją snuli, rycerze o nią walczyli, królowie zabijali.
Jak świat długi i szeroki każdy interpretuje i określa uczucie inaczej.
Dla jednych to szał ciał, pasja namiętności i nieustający ogień.
Dla niektórych to spokój, harmonia i stałość.
Jak ja zatem pojmuję miłość?
Dla mnie miłość to po prostu trwanie obok siebie.
Niczym drzewa rosnące nad strumieniem lub kamień tkwiący w glebie.
Na dobre i złe.
W rozmowie i w milczeniu.
Na zawsze.
Bez względu na to, czy ma się gorszy dzień, czy boli ząb, czy jest nawał pracy i obowiązków.
Miłość to wspólne rozwiązywanie problemów, podejmowanie decyzji i patrzenie w dal.
To rozumienie się bez słów, telepatyczne słyszenie własnych myśli, wzajemne dokańczanie dopiero co wypowiedzianych zdań.
To śmiech i płacz w zdrowiu i chorobie.
To delikatny dotyk w policzek, czułe pogłaskanie po głowie, pocałunek w otwartą dłoń, okrycie kołdrą w nocy.
Ja nie mówię, że kogoś kocham.
Ja mu to po prostu pokazuję.

piątek, 20 stycznia 2017

Czarne lub białe

Jestem człowiekiem z zasadami, których trzymam się od lat.
Takie swoiste założenia, wypracowane i sprawdzone w różnych sytuacjach życiowych, nawigują moje czyny i kroki, pomagając podejmować właściwe decyzje.
Są one niczym drogowskazy na polnej drożynie, określając jasno kierunek, w którym mam dążyć.
Lewo lub prawo.
Choćby nie wiem jak bardzo była skomplikowana sytuacja, czy problem do rozwiązania, dla mnie odpowiedź jest bowiem zawsze jedna.
Tak lub nie.
Nigdy nie istniały dla mnie rozwiązania poboczne.
Albo wóz albo przewóz.
Nie ma w moim słowniku zwrotu, że „być może”, albo „nie wiem”.
Że coś jest „szare” lub „nieokreślone”.
Coś jest, albo nie.
O czymś ma się pojęcie lub nie.
Proste, jasne i klarowne.
Jeśli więc kocham to całą sobą.
Jeśli nienawidzę to do szpiku kości.
Jeśli ktoś mnie zrani to na zawsze.
Tak jest lepiej, tak jest łatwiej, tak jest wygodniej.
Zasady są przecież od tego, by ich przestrzegać.
Nie ma więc wyjątków.
Wyjątek od zasad – wbrew znanemu przysłowiu – nie potwierdza reguły.
Wyjątek jest ewidentnym zaprzeczeniem i degradacją istniejącego ładu i harmonii.
A do tego nie można dopuścić.