piątek, 20 stycznia 2017

Czarne lub białe

Jestem człowiekiem z zasadami, których trzymam się od lat.
Takie swoiste założenia, wypracowane i sprawdzone w różnych sytuacjach życiowych, nawigują moje czyny i kroki, pomagając podejmować właściwe decyzje.
Są one niczym drogowskazy na polnej drożynie, określając jasno kierunek, w którym mam dążyć.
Lewo lub prawo.
Choćby nie wiem jak bardzo była skomplikowana sytuacja, czy problem do rozwiązania, dla mnie odpowiedź jest bowiem zawsze jedna.
Tak lub nie.
Nigdy nie istniały dla mnie rozwiązania poboczne.
Albo wóz albo przewóz.
Nie ma w moim słowniku zwrotu, że „być może”, albo „nie wiem”.
Że coś jest „szare” lub „nieokreślone”.
Coś jest, albo nie.
O czymś ma się pojęcie lub nie.
Proste, jasne i klarowne.
Jeśli więc kocham to całą sobą.
Jeśli nienawidzę to do szpiku kości.
Jeśli ktoś mnie zrani to na zawsze.
Tak jest lepiej, tak jest łatwiej, tak jest wygodniej.
Zasady są przecież od tego, by ich przestrzegać.
Nie ma więc wyjątków.
Wyjątek od zasad – wbrew znanemu przysłowiu – nie potwierdza reguły.
Wyjątek jest ewidentnym zaprzeczeniem i degradacją istniejącego ładu i harmonii.
A do tego nie można dopuścić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz