wtorek, 29 kwietnia 2008

…widzieć świat w milionie barw…

Jestem szczęśliwa.
Znalazłam chyba to czego szukałam.
Może to nie ideał rodem z telenoweli argentyńskich, ale jest kimś, komu zaufałam.
XXX
W sumie wszystko to się rozwinęło niespodziewanie – tak od zwyczajnego spaceru w parku.
Za jednym spotkaniem wyszły same z siebie kolejne.
Smsy, rozmowy następowały zgodnie z naturalnym porządkiem rzeczy.
Aż w minioną sobotę wszystko stało się formalne jasne.
Jesteśmy razem.
XXX
Dobrze się domyślacie.
W końcu najpiękniejsza to zażyłość gdy przyjaźń ze studiów zmienia się w coś głębszego.
 
…”there is a light upon the ground…”

wtorek, 22 kwietnia 2008

…zakochać się w przyjacielu?…

Poznałam go w października.
Z początku byliśmy całkiem obcymi sobie ludzi.
Z czasem jednak zaczęły wywiązywać między nami pierwsze oznaki zrozumienia i wspólnego języka,tym bardziej
że trafiliśmy do tej samej grupy.
Dobrze się nam rozmawiało.
W listopadzie nagle coś się zmieniło w relacjach czysto-koleżeńskich.
Zaczął się zachowywać jak potencjalny amant zainteresowany mą skromną osobą.
Z mojej strony nie było niestety wzajemnego odzewu.
Za mało czasu się znaliśmy; lubiłam go jak kumpla po prostu.
Paradoksalnie zarazem nie chciałam stracić tej przyjaźni.
Wiedziałam jednakże że coś się zmieni…
Rzeczywiście.
Odsunął się ode mnie.
Przestał pisać ciągłe smsy.
Znienacka zakochał od pierwszego wejrzenia w zapoznanej na imprezie osobie, mającej na imię tak samo jak ja.
Czy mnie to dotknęło?
Trochę tak, bo zrozumiałam że przecież mogłabym go pokochać.
XXX
Tak więc mój on był zajęty adorowaniem mojej imienniczki.
Ja natomiast zwróciłam swą uwagę na kogoś z przeszłości, kto pragnął
zacząć wszystko jeszcze raz.
XXX
Cóż.
Nie wdając się w zbędne opowieści powiem krótko że w moim przypadku próba naprawienia przyszłości z tym „kimś” nie wyszła.
Tak samo jak znajomość mego byłego amanta z moją imienniczką.
XXX
Od Nowego Roku znowu jakimś dziwnym polepszył się nam kontakt.
Złapaliśmy dawny tor przyjaźni.
Wiem że na tego osobnika z grupy mogę liczyć.
I paradoksalnie od niedawna dzieje się tak jak w październiku.
Wszystko się rozwija od nowa.
Jest dobrze.
    
Co będzie dalej?
Zakocham się?
…czy to nie będzie dziwne jak zacznę czuć motylki w brzuchu na widok…przyjaciela?…

piątek, 18 kwietnia 2008

…kampania przeciw chudości…

Panuje przekonanie, że w czasach dzisiejszych chuda osoba ma lepiej.
Wystarczy spojrzeć na jakąkolwiek reklamę telewizyjną.
Wszędzie uśmiechają się do odbiorcy z ekranu blond piękności o wymiarach poniżej normy Unii Europejskiej.
Nic więc dziwnego że tłumy młodych kobiet i coraz częściej mężczyzn także, w pogoni za idealną sylwetką tracą głowę.
Wysiłkowe ćwiczenia, nadludzkie odmawianie sobie pokarmu, kupowanie „super” tabletek…
I później nie ma się czemu dziwić skąd nagle się bierze anoreksja, bulimia, czy załamanie nerwowe.
XXX
Dlatego też, jestem jak najbardziej przychylna informacji podaną wczoraj w „Wiadomościach” iż nadchodzą czasy kresu sylwetki „kościotrupa”.
Domy Mody i Kampanie Modelek mają od tej pory za zadanie walczyć z nadmiernie chudymi pracownicami.
Propagowane mają być zdrowy tryb życia w rozmiarze 38.
Wszelkie próby zachęcania do wymiarów poniżej 36 będą karane rozprawami w sądzie.
Następuje tak więc z powyższego założenia, Era Szczupłej a Wychudzonej Sylwetki.
 
…tylko pytanie czy rzeczywiście słowa prezesów Domów Mody przemienią się w czyny…

środa, 16 kwietnia 2008

…mit rozrywkowego studenta…

Na studiach miało być inaczej.
Wszyscy mówili że to tylko taki lekki czas przejściowej nauki, której nigdy z zasady nie ma dużo.
Ciągle miały być imprezy i spotkania towarzyskie.
Powiadali że to najlepszy okres w życiu każdego człowieka.
XXX
Ten złudny mit braci uczelnianej minął bezowocnie z chwilą kiedy sama się stałam jedną ze studiujących osób.
Nocne balangi?
Tak jasne…
Raczej nocne siedzenie nad materiałem i próba rozumienia go.
Kwitnące życie towarzyskie?
Bardzo chętnie tylko czasu brak.
XXX
Zmęczona jestem dzisiejszym tygodniem.
Jedno kolokwium już za mną, kolejne czeka mnie jutro.
Wspierać mnie telepatycznie proszę!!!
  
…o losie…

sobota, 12 kwietnia 2008

…czas ma zmiany…

Czuję w powietrzu wiosennym powiew czegoś innego.
Zmiana? Odmiana tego co było do tej pory?
Może to świecące mocniej słońce sprawia że ostatnio mam lepszy humor i  nawet ulewa w parku nie przeszkodzi mi czuć się zadowoloną z tego co jest?
Albo może to zasługa tego porannego zefiru co owiewa mi twarz , niosąc zapach kwitnących forsycji na ulicach?
Nie wiem tego dokładnie jaki jest powód mojej radości.
Uśmiecham się byle gdzie i byle do kogo, nie ważne czy to przystojny osobnik płci męskiej czy jakaś spracowana kobiecina.
XXX
Wiosna.
Czas postanowień, obietnic.
Inny czas.
 
„…nie bo nie. Bo niebo…”

wtorek, 8 kwietnia 2008

…przesądna ja…

Jestem jak najbardziej osobą przesądną.
I nie wstydzę się do tego faktu przyznawać.
Wierzę w niektóre zabobony.
W końcu są one zakorzenione z ludowymi obyczajami, co na przestrzeni wieków formowały się do tego stopnia że zostały przyjęte w kanon kulturowy naszego kraju.
To znak ewidentny że pewna esencja prawdy życiowej może w nich tkwić.
XXX
Widzę czarnego kota – patrzę przez lewe ramię,
Zauważę kominiarza w stroju roboczym – szukam guzika i się trzymam go mocno.
Dzień piątkowy z datą 13?
O losie, lepiej z domu nie wychodzić.
Cyfra 7 w dacie?
Będzie z kolei udana doba.
XXX
Wiem wiem.
Pomyślicie sobie że mam bzika zupełnie jak pokolenie średniowieczne.
Cóż.
Żyję sobie w swoim małym świecie przesądów i jest mi z tym dobrze :).
 
…mam wenę twórczą do kolejnych bajek.
Tylko bez robienia mi konkurencji w tworzeniu proszę.. :)

czwartek, 3 kwietnia 2008

…bajka o współczesnym Kopciuszku…

Nie tak dawno temu, za paroma słupami telefonicznymi, tłumem demonstracji tolerancyjnej i protestującymi związkami zawodowymi, w pewnej metropolii żyła
sobie kiedyś dziewczyna.
Z racji tego , że przeważnie ubierała się w ciemne rzeczy, nosiła glany rozsznurowane i
miała opalona karnację skóry metodami niekoniecznie naturalnymi, nazywano ją Czarna. Jej ojciec był dobrze prosperującym przedstawicielem
handlowym w wielkiej firmie elektronicznej, gdzie Czarna po znajomości dostała posadę.
 Niestety jednak,z racji tego, iż zarabiała mniej niż wynosiła średnia krajowa nie była lubianą osobą.
Spychano na nią ciągłe dodatkowe dyżury, a pieniądze
z nadgodzin szły na konto oszczędnościowe jej dwóch starszych sióstr. To one były oczkiem w głowie ojca, gdyż wychodząc za mąż tradycyjnie w celu zabezpieczenia
finansowego, zawróciły w głowie dwóm słynnym prezesom sąsiednich korporacji finansowych, którzy po ożenku podpisali pakt z teściem o nieagresji klientalnej.
Któregoś dnia Czarna jak zwykle spóźniła się do pracy z powodu awarii tramwajowej.
 W wyniku tego incydentu naraziła się na nieprzyjemną rozmowę z
przełożoną, która to rozmowa przemieniła się w zażartą dyskusję niekulturalną.
Wściekła Czarna wybiegła pełna kipiących nerwów z gabinetu, i niefortunnym zbiegiem
okoliczności potknęła się w trakcie próby zjechania ruchomymi schodami na dół budynku, gubiąc tym samym jeden ze swoich charakterystycznych niezasznurowanych glanów.
Pochłonięta własnymi sprawami szybko znikła za drzwiami swego gabinetu, nie zauważając że jakoś niewygodnie się jej chodzi.
Los chciał że niedługo po tym incydencie do firmy finansowej ojca Czarnej przybył w odwiedziny główny nadzorca podatkowy z sąsiedniego województwa.
Ujrzawszy porzucony u parteru schodów samotny, damski glan, postanowił poszukać niezwłocznie właścicielki jego.
Poświęcił cały dzień na tajemnym przymierzaniu buta, czatując w windzie na wszystkie sekretarki z firmy.
Dziwnym trafem do windowego pomieszczenia
wsiadła wkrótce także i Czarna.
 Nadzorca finansowy widząc na jej nodze bliźniaczy glan taki jak ten, który trzymał w ręku, wiedział już iż odnalazł właścicielkę samotnego buta.
Lecz jak to zwykle bywa, feromony w trakcie poszukiwań zrobiły swoje i tym samym pan nadzorca zakochał się w Czarnej.
Dodajmy że ze wzajemnością.
 Po krótkim okresie narzeczeństwa wzięli ślub za aprobatą ojca Czarnej, i żyli razem w dostatku finansowym długo i szczęśliwie.
 
…dedykuję specjalnie dla Niemożliwej, która chciała żebym napisała jej jakąś bajkę… :)