sobota, 19 marca 2016

Marcowy czas

Dni mijają, a ja z nimi.
Noc, poranek. Świt i zmierzch.
Pomiędzy jedną wiadomością a drugą, buduję nieświadomie zalążki mięśni trwania.
Zmieniłam się. Na lepsze chyba. Ot jestem spokojna, wewnętrznie ukojona.
Przestałam tak gnać na nieuchwytnym. I jak tylko nabrałam dystansu i ogłady, wszystko co dobre, samo przyszło.
Uśmiecham się sama do siebie.
W końcu słonce za oknem. I w duszy.