czwartek, 27 maja 2010

5. chwila przerwy

Kochani, wybaczcie nieobecność.
W tej chwili jestem okropnie zdenerwowana i nawet nie wiem ile to jest dwa plus dwa.
Jutro bowiem mam ciężki egzamin i już teraz zaczyna mi się lekka panika.
XXX
Lekka panika jak wiadomo charakteryzuje się omamami różnego rodzaju, a głównie ze zwidami dotyczącymi profesora prowadzącego egzamin. Mam wizję że się potykam po wejściu przez drzwi i leżę jak długa u stóp profesora, a on się lekceważąco śmieje i odsyła mnie z dwóją za brak równowagi.
Tudzież dręczy mnie wizja że w momencie wejścia, uderzam osobistość naukową drzwiami, gdyż ów pan prof. lubi tak osobiście podchodzić do drzwi i zapraszać kolejne ofiary na rozmowę egzaminacyjną.
Nie zapominam również o wizji, gdzie dostanę pytania o ideologią poetycką siostry matki ojca z pierwszego małżeństwa nieślubnej ciotki Herberta.
Ciężka panika natomiast to stan tożsamy z depresją, a charakteryzujący się tym, że na każde słowo „egzamin” dostaje się gęsiej skórki i ma się objawy epileptyczne. Ów stan przybędzie do mnie niechybnie dnia jutrzejszego.
XXX
Tak więc uprasza się o mocne trzymanie kciuków rąk, nóg i wszystkiego innego.
Powracam do książek z panicznym okrzykiem na ustach: aaaaaaaaaaaaaaa!

piątek, 21 maja 2010

4.kwestia sesji

Z każdą sesją sprawa jest wielce dziwna.
Przychodzi mianowicie z zaskoczenia.
Niby nic nie zapowiada jej przybycia. Nie widać przecież wcześniej żadnych znaków na niebie i ziemi, które by można było utożsamiać z koszmarem zaliczeniowym. Normalnie się imprezuje, spotyka ze znajomymi czy randkuje.
Nie czyta się żadnych lektur, bo co się spieszyć, jeszcze jest czas.
Nie robi się notatek, bo ręka będzie boleć.
Nie uczy się dat wydania tomików poetyckich Miłosza, bo na co to komu.
Dopiero, gdy egzaminatorzy podają terminy egzaminacyjnych zmagań intelektualnych, nadchodzi wielkie zdziwienie i rozczarowanie.
Jak to sesja?
Znowu?
Przecież z racji kryzysu miało jej nie być w tym semestrze…
XXX
I tak oto tydzień przed każdą sesją zaczyna się panika.
Książek, które trzeba przeczytać jako obowiązkowe z listy lektur, oczywiście już nie ma dostępnych bowiem w bibliotece, wszystkie wypożyczono bowiem wcześniej.
Notatek nikt ci nie pożyczy, bo oczywiście zaczyna grasować i zataczać coraz szersze kręgi zarażonych, złośliwa choroba „mam ale nie dam”.
Ba, nawet na ksero nic nie można odkserować bo tłok i ścisk niemiłosierny. Raptem wszyscy się rzucili na drukowanie opracowań, wybłaganych cudem (na rzecz postawienia piwa tudzież innego trunku wyborowego) od starszych roczników.
Jednakże czasem i pomoc starszych studentów zawodzi. 
Co zatem pozostaje?
Depresja i nieunikniona dwója w indeksie?
Oczywiście że nie !
W sytuacjach kryzysowych na pomoc spieszy Wikipedia i tajne streszczenia od życzliwych ludzi zgromadzone na chomikuj.pl.
Ważne przecież by się nie poddawać.
XXX
Sesja bowiem może zaskoczyć studentów.
Ale pokoleniowym obowiązkiem braci studenckiej jest przechytrzenie sesji.
Każdy sposób dozwolony.

poniedziałek, 17 maja 2010

3. złote rady babci

Starsi ludzie mają to do siebie że ciężko im przystosować się do nowych warunków obyczajowości i kultury naszych czasów. Niektórzy wciąż żyją tym co było kiedyś.
Moja babcia właśnie do takich osób należy…
I nie dochodzi do świadomości mojej babci fakt, że żyjemy już w wieku XXI i nieco się zmienił świat.
Może co prawda nie umieściłabym jej mentalności w średniowieczu.
Odpowiednim dla niej wiekiem byłby wiek XIX, kiedy to wszędzie panoszyła się cenzura.
Skąd mam takie przypuszczenie?
A poniekąd z jej złotych myśli którymi raczy mnie i mojego brata kilka razy dziennie.
XXX
Kiedy oznajmiałam że spotykam się z jakimkolwiek chłopakiem (dajmy na to raz na tydzień), to słyszałam pełen potępienia głos babciny:
- Dziecko kiedy ja byłam w twoim wieku to z dziadkiem się spotykaliśmy raz na trzy miesiące!
Mało tego. Babcia twierdzi że spotykając się z kimś raz na tydzień narzucam mu się.
-Dziecko bo ty sobie złą opinię wyrabiasz! I nikt nie będzie chciał się z tobą spotykać potem! I zostaniesz starą panną!
Bo trzeba wiedzieć iż:
-Najwyżej na godzinkę dwie się umów, to cię będzie potem szanował że masz swoje zdanie, ale żeby na cały dzień???
Dopowiadając jeszcze fakt że:
 -Dziecko ty nie śpiesz się w ogóle z niczym, bo faceta nigdy w życiu do końca nie poznasz! I za młodzi jesteście!
Kiedy słyszę ten argument chce mi się śmiać, gdyż sama babcia w wieku 20 lat wyszła za mojego dziadka po 3 miesiącach znajomości no ale wtedy:
-To były inne czasy, zupełnie inne czasy! Trzeba było zakładać rodzinę by przeżyć!
Jeśli natomiast chodzi o kwestię odwiedzin jakiegokolwiek chłopaka w jego domu rodzinnym to zapomnij!
-Dziecko to zło jeździć do mieszkania chłopaka! Ja NIGDY nie byłam u twego dziadka sama, zawsze mi ktoś towarzyszył! Nie jedź tam nigdy bo to grzech!
Ach jak dobrze wiedzieć że przekroczenie progu domu gdzie mieszka jakikolwiek mężczyzna  przysporzy mi więcej ognia do piekielnego kotła gdzie się smażyć niechybnie będą według babci.
Może najlepiej zmienię orientację bo w końcu:
-Dziecko pamiętaj, chłopaki nic nie robią to lenie, całe życie będziesz na niego robić, aż ci obrzydnie to małżeństwo, dziecko wiem co mówię!
XXX
Mój brat jest raczony uwagami o odmiennej treści, gdyż jego życie towarzyskie jest zerowe, ku uciesze babci, a jedyna forma rozrywki jest komputer.
-Ł. nie graj tyle bo ci oczy wyjdą i uciekną, przed tobą całe życie!
 albo:
-Ł. dziecko drogie opamiętaj się z tym telefonem, odłóż go bo ci wybuchnie!
tudzież;
-Ł. na litość boską wyłącz komputer bo się popsuje jak tak będziesz ciągle na nim siedział.
XXX
Mówię wam, nie łatwo z takimi złotymi radami wytrzymać. Czasem mam ochotę odszczeknąć babci jakąś łaciną podwórkową co myślę na temat jej uwag.
Jednak zawsze się jakoś powstrzymuje bo szacunek do rodziny trzeba mieć.
Mogę jedynie mówić po raz enty:
- Babciu teraz są inne czasy…
Wiedząc i tak że mi powie:
-Dziecko ty o życiu nic nie wiesz, NIC.
  

czwartek, 13 maja 2010

2. kwestia przyzwyczajenia

Ciężko mi się przestawić na nowe wcielenie blogowe…
Sentyment do poprzedniego bloga nigdy nie minie i zawsze będzie gdzieś obecny…
Karią18 byłam ponad 4 lata… Mam mnóstwo wspomnień, zarówno dobrych jak i złych, związanych z tym moim alter ego blogowym…
XXX
Dlatego też nie mogłam, po prostu nie byłam w stanie skasować Karii.
Kiedy bowiem w złości i desperacji najechałam kursorem na podświetlony napis „usuń bloga” zakręciła mi się łezka w oku i rozkleiłam się jak dziecko.
Czemu byłam gotowa na taki drastyczny krok?
Adres dostał się w ręce pewnych osób, znanych z życia realnego…
I tu nie chodzi o samo czytanie notek.
Najgorsze było to, że poczułam się obdarta ze wspomnień, z przeszłości….
Tak jakbym nagle nie istniała kiedyś…
Stąd pojawiło się przekonanie, że po co dalej wcielać się w rolę Karii, skoro jej już nie ma…
XXX
Nie mniej jednak nie usunęłam bloga, zmieniłam tylko adres, ale podaję go do wiadomości publicznej.
Po pewnej bowiem rozmowie, na której dostałam zapewnienie że ktoś nigdy tu nie zajrzy, jestem spokojna, bo jakoś paradoksalnie ufam temu komuś.
XXX
Jednakowoż kończę przygodę z dawnym nickiem Karią18. Ktoś bowiem mi słusznie powiedział, że jako Karia żyłam przeszłością, i tym co mnie raniło (czyli głównie dawna historia z K. ). Po namyśle stwierdziłam że ten ktoś ma rację.
Karią pozostanę w sercu i duszy.
Natomiast jako Idalia88 wracam na blogowego świata.

środa, 12 maja 2010

musiałam

Wybaczcie zamieszanie.
Musiałam zmienić adres bloga…
Nie  było to łatwe, bo z dawną postacią się zżyłam jak nigdy…
i ciężko mi teraz zaczynać coś kompletnie nowego…
Nie mniej jednak muszę chronić swoją prywatność, zatem zrozumcie moją decyzję.
Tak będzie chyba lepiej..
Obym tu była już bezpieczna.
XXX
Bardzo proszę o zmianę w adresie linków, i nie używanie mego dawnego pseudonim

wtorek, 11 maja 2010

…pokomplikowało się…

Wiedziałam że tak będzie…
Okazało się, że koleżanka z roku czyta mego bloga już od dłuższego czasu, a po wczorajszej notce mnie dopiero powiedzmy zidentyfikowała gdyż zrobiła mi uwagi, że wykorzystałam jej informacje do swojej pracy…
Chodzi o biografię pewnego pana.
Tylko że te inf są dostępne powszechnie w necie (cała książka nawet ) i nie wiem o co to zamieszanie.
Nie mniej jednak muszę zastosować pewne środki ostrożności, bo chyba bym nie chciała żeby cały wiedział o tym miejscu…