piątek, 21 maja 2010

4.kwestia sesji

Z każdą sesją sprawa jest wielce dziwna.
Przychodzi mianowicie z zaskoczenia.
Niby nic nie zapowiada jej przybycia. Nie widać przecież wcześniej żadnych znaków na niebie i ziemi, które by można było utożsamiać z koszmarem zaliczeniowym. Normalnie się imprezuje, spotyka ze znajomymi czy randkuje.
Nie czyta się żadnych lektur, bo co się spieszyć, jeszcze jest czas.
Nie robi się notatek, bo ręka będzie boleć.
Nie uczy się dat wydania tomików poetyckich Miłosza, bo na co to komu.
Dopiero, gdy egzaminatorzy podają terminy egzaminacyjnych zmagań intelektualnych, nadchodzi wielkie zdziwienie i rozczarowanie.
Jak to sesja?
Znowu?
Przecież z racji kryzysu miało jej nie być w tym semestrze…
XXX
I tak oto tydzień przed każdą sesją zaczyna się panika.
Książek, które trzeba przeczytać jako obowiązkowe z listy lektur, oczywiście już nie ma dostępnych bowiem w bibliotece, wszystkie wypożyczono bowiem wcześniej.
Notatek nikt ci nie pożyczy, bo oczywiście zaczyna grasować i zataczać coraz szersze kręgi zarażonych, złośliwa choroba „mam ale nie dam”.
Ba, nawet na ksero nic nie można odkserować bo tłok i ścisk niemiłosierny. Raptem wszyscy się rzucili na drukowanie opracowań, wybłaganych cudem (na rzecz postawienia piwa tudzież innego trunku wyborowego) od starszych roczników.
Jednakże czasem i pomoc starszych studentów zawodzi. 
Co zatem pozostaje?
Depresja i nieunikniona dwója w indeksie?
Oczywiście że nie !
W sytuacjach kryzysowych na pomoc spieszy Wikipedia i tajne streszczenia od życzliwych ludzi zgromadzone na chomikuj.pl.
Ważne przecież by się nie poddawać.
XXX
Sesja bowiem może zaskoczyć studentów.
Ale pokoleniowym obowiązkiem braci studenckiej jest przechytrzenie sesji.
Każdy sposób dozwolony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz