niedziela, 11 stycznia 2009

…świąteczne konwersacje…

Święta Bożego Narodzenia ( jak i każde inne) mają to do siebie że czekasię na nie strasznie długo a one jak wreszcie nadejdą to mijają bardzoszybko.
Nie mniej jednak warto wyczekiwać z utęsknieniem tychkilku dni w roku aby wspólnie z rodziną bez stresu i nerwów prowadzićkulturalne rozmowy przy jednym stole.
Pozwólcie że z tegorocznych świąt przytoczę niektóre z nich.
Co prawda to już było jakiś czas temu to zdarzenie ale w związku z intensywną nauką nie mam czasu niestety na nic bardziej twórczego.
1.
Dziadek: Mówię wam że mandarynki są co roku bardziej schemizowane!
                            Tam już nawet soku nie dodają tylko jakieś koncentraty z tych napojów gazowanych Helena.
Mama: No coś ty tato, nie przesadzaj a niby jak to mieliby robić?
Dziadek: Normalnie!Biorą strzykawkę i wysysają naturalny miąższ z każdej pomarańczy azamiast niego wciskają te lurę przesłodzoną Helenowską.
Brat: Masz rację dziadek, nie będę jeść mandarynek od dziś.
Karia: A ja będę! Dziadek się za dużo reklam naoglądał naukowych.
2.
Karia: Bracie co robisz?
Mama: Ł., przestań się paprać w tych śledziach.
Brat(Ł): Ale ja je tylko fuguję zaprawą ze śmietany bo dziury mają.
3.
Dziadek(zachwyca się chatką z piernika co sąsiadka nam ją podarowała):
Ale to arcydzieło sztuki tu ma drzwiczki tam okienka no coś pięknego. Nic tylko patrzeć i podziwiać.
Brat(odrywa drzwiczki od chatki): Fu to śmierdzi…piernikiem!
Karia: A czym ma śmierdzieć? Skarpetkami?
Dziadek: No i z dzieła sztuki nici…
4.
Mama: Córko nie jedz tej chatki z piernika przecież to ma być ozdoba przynajmniej do Sylwestra.
Karia:Za późno mamo. Już skonsumowałam całą futrynę.
 
…wiem mam na sumieniu biedną małą piernikową chatkę bez futryny…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz