piątek, 6 października 2006

…umiarkowane poczucie humoru…

Kiedys sie często zastanawiałam nad faktem ,czy niektórzy ludzie przypadką nie domyślają się wyraźnie tego, że to , co dla nich jest śmieszne, dla innych osób wcale nie jest zabawne…
Moja kochana wych. profesorka od polskiego, po rozpoczęciu sprawdzania tych naszych nieszczęsnych czytań ze zrozumieniem, wpadła na genialny pomysł….w ramach niespodzianki możemy się spodziewac takich oto urozmaiceń co dwa tygodnie…Stwierdziła bowiem, że do matury zostało jeszcze 7 miesiący, więc ona ma zamiar doprowadzic nas do perfekcji w tego typu cwiczeniu, by sprawdzający egzaminatorzy nie dostali wtrząsu psychicznego od naszych słowotwórczych dyrdymałów…
Dobra, powiedzmy,że będę się martwic później…zwłaszcza, że zdaję rozszerzony poziom…
Babolek już wyzdrowiał na szczęście, i teraz szczyci nas co parę minut dostojnym oczyszczaniem swioch zapchanych dróg oddechowych:)). Referacik przełożony został na poniedziałek) podobnie jak 4 inne, oraz 2 filmy o układzie nerwowym)…
no tak, jedno mogę z całą pewnością stwierdzic- o nudzeniu nawet przez chwilę nie może byc mowy…
…chyba, że czeka nas jakże fascynująca powtórka histori o „dziadku protiście, od którego każde istota ludzka ma swój początek”. I cóż z tego, że Ojciec Arek ma inne zdanie…
…Dzisiaj zaczynają mi się maturalne kursy angielskiego…mam nadzieję, że ukończę go z wielkim zapasem wiedzy, która szybko nie ulotno się…
  
…dzień wspomnieniem lata…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz