poniedziałek, 9 października 2006

..."ma swój mały,roztrzepanie wspaniały świat”...

Dzisiejszy dzień upłynął w przyjemnej atmosferze-nawet na wf pani B. była wyjatkowo miła. Pochwaliła mnie nawet za udaną próbę serwonania:)) i juz później nie zrwacała uwagi na to, że przez resztę 2-godzinnych zajęc delikatnie mówiąc „obijałam się”.
Pomijając oczywiście moje dobre chęci podczas zaciętej gry w piłkę nożną, kiedy to zostałam demokratycznie wybrana na  niezbyt utalentowanego bramkarza, który w ładnym stylu przepuścił 2 gole;pp
Zeszłotygodniowe czytania ze zrozumieniem zostały juz dokładne sprawdzone pod względem retorycznym i językowym…nie będę komentowała wyników, bo to naprawdę porażka istna…
Wychowawczyni nasz postanowiła umilic nam nasze nędzne bytowanie w tym pięknym liceum, i urządziła nam 2 godzinne spotkanie z psychologiem…poświęcając tym samym dwie godziny polskiego. Co za twórcza bezinteresownośc. Z zajęc tych szczerze mówiąc nie dowiedziałam sie nic ciekawego, oprócz tego, że najlepszymm sposobem radzenia sobie ze stresem jest spanie;pp Chociaż o tym przekonała sie już kiedyś sama.
Inteligentna gra, mająca na celu napisanie każdej osobie na kartce czegoś miłego, okazała się rzeczywiściee wyśmienitą okazja do odstresowania. Cytat, który umieściłam w tytule, to jest twórcza myśl Babola apropo mojej osoby;pp,
Wracając do piątkowych kursów maturalnych z angielskiego-przestałam się juz przejmowac przyszłoroczną maturą z tego przedmiotu, bo moja grupa jest naprawdę świetna razem z  lektorką na czele.  Pomijam fakt, że siedzę w tej sali, koło dwóch bardzo sympatycznych  osobników płci męskiej w moim wieku…:)))
 
…a referat został przełożony na kolejny piątek, z braku czasu, poświęconego układowi
 nerwowemu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz