poniedziałek, 1 czerwca 2009

…niespokojnie…

Dziwny mam stan.
Ni to niepokoju, ni to spokoju.
Czekam na coś sama nie wiem na co.
XXX
Zaczęło się od zeszłego tygodnia od spotkania grupowego, na które mieliśmy iść na juwenalia.
Nie poszliśmy bo pogoda nie chciała z nami współpracować więc wylądowaliśmy w pubie.
W stałym prawie gronie, plus jakiś kolega chłopaka koleżanki bardzo się  sympatycznie siedziało.
Zaciagnęłam na to spotkanie także nota bene pewnego amanta, który przejawia od tamtego czasu zainteresowanie moją skromną osobę.
 (to nie jest ten osobnik o którym pisałam parę notek wcześniej. To ktoś inny ale mniejsza z tym, gdyż nic z tego nie będzie z powodu braku odzewu z mej strony).
Mimo że wtedy byłam na tym spotkaniu z amantem, konwersowałam bardziej z tym kolegą koleżanki, którego widziałam wtedy pierwszy raz w życiu.
Dobrze się nam rozmawiało.
Dlatego stwierdziłam że nie pozwolę aby o mnie zapomniał i korzystając z niepowołanych źródeł napisałam do niego przez pewien portali internetowy.
Nasza konwersacja zaczęła się od półtora tygodnia.
Ale to nie jest to co bym chciała…
Kolega ów nie odpisuje od razu.
Na odpowiedź czekać muszę aż on łaskawie czas znajdzie.
A mnie nosi.
Jak na entym razem sprawdzania czy mam wiadomość się okazuje ze jej nie mam.
Nosi mnie.
Z jednego kąta pokoju do drugiego.
To nie jest normalne.
Czy ja w ogóle dobrze zrobiłam że do niego napisałam?
Może niepotrzebnie się narzucam.
 
…zakochałam się? Nie, tylko mnie nosi…
Dopisek z 4. 06 2009 r
Jak nie odpisał od soboty tak nie odpisuje.
I wiecie co?
Niech się pocałuje.
To za Karią faceci latają, nie ona za nimi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz