wtorek, 3 marca 2009

…kobiety na przestrzeni wieków….

Nie jestem feministką i nigdy do takowych się nie zaliczałam.
Niemniej jednak problem o równouprawnieniu kobiet, jaki został poruszony w mojej grupie studenckiej parę dni temu na lekcji pozytywizm bardzo mnie zaintrygował.
Mieliśmy bowiem do przeczytania debiutancki artykuł Elizy Orzeszkowej rozważający o kwestii wyrównania różnic w postrzeganiu kobiety i mężczyzny nie tylko w sferze socjologicznej ale również i ekonomicznej.
Mimo że ów szanowny artykuł liczył sobie jedyne 120 stron, ponad połowa mojej grupy studenckiej, w której mimo dominacji babskiej płci, wchodzi dumne grono mężczyzn w liczbie trzech,dosłownie pochłonęła go w całości czytelniczej…
XXX
Dawniej głównym celem kobiety było tylko i wyłącznie dobre zamążpójście.
 Najbardziej pożądanym kandydatem był starszawy pan w wieku lat około 70 z własnym majątkiem w zanadrzu i pięknym dworkiem do zaoferowania na dzień teraźniejszy.
Co miały robić biedne panny, zmuszane przez rodziców do małżeństwa z takowym o wiele starszym jegomościem?
Nie miały wyboru.
Albo ślub, albo klasztor i egzystencja z piętnem nieposłusznej na sumieniu aż do końca życia.
Potulnie zgadzały się więc na przedwczesny ślub to, nie myśląc wcale o tym że bycie żoną i matką dalekie jest od ideału , o jakim czytały modnych francuskich romansach.
Mąż mógł się okazać draniem, pijakiem,hazardzistą i casanową, ale jego żona musiała być zawsze posłuszna,grzeczna, i delikatna.
Nie mogła oponować na widać swawoli lubego, gdyż nauczono ją że on przecież zawsze miał rację.
Ona mogła tylko pokornie przyjmować swój los z godnością, rodzić mu dzieci, i opiekować się nim aż do śmierci.
Bez własnego zdania, niesamodzielna, niezahartowana, kobieta w dawnych czasach stanowiła całkowicie jednostkę zależną od mężczyzny.
Sama nie była w stanie nic zrobić. We wszystkim przecież do tej pory wyręczał ją mąż.
Zapewniał jej dostatek, towarzyszył w przechadzkach, odprowadzał, przyprowadzał ze spotkań towarzyskich, zajmował się gospodarstwem.
Kobiety zadaniem było jedynie błyszczeć w towarzystwie, ładnie grać na pianinie, czasem haftować w towarzystwie, jeść jak ptaszek, bo obżarstwo było straszą wadą. Dama winna być jak samo przez się rozumie szczuplutką niczym anorektyczna, bladą jak ściana, delikatna jak puch na wietrze.
Wszelkie odstępstwa od reguły traktowane były jako zniewaga obyczajów.
Co się z nią natomiast działo, kiedy szlachetny małżonek wyzionął ducha?
Mogła liczyć jedynie na pomoc rodziny…
Pójście do pracy?
Kto by w 18 wieku zatrudnił kobietę gdzie indziej niż w nauczycielstwie, nauce francuskiego czy gry na fortepianie…
inne dziedziny gospodarki były zamknięte dla płci pięknej.
A która próbowała walczyć o równouprawnienie zostawała uznana za dziwaczkę i wyklętą przez społeczeństwo…
XXX
Jeśli zatem kobiecie nie udało się jej znaleźć zatrudnienia w wyżej wymienionych dziedzinach, zostawała na pastwę losu i śmierci głodowej.
Ewentualnie wybierała prostytucję i staczała się na dno same…
XXX
Jak to dobrze że te czasy minęły.
Jak to dobrze że żyjemy w 21-wieku , kiedy to nie ma takiej dziedziny , w której to płeć piękna nie mogłaby pracować.
Teraz same możemy decydować o sobie, same wybieramy sobie partnerów i odnosimy sukcesy zawodowe.
Co prawda trzeba było wielu stuleci, aby takowe równouprawnienie weszło w życie i upowszechniło się…
Długą drogę przeszła płeć piękna aby czuć się naprawdę piękną.
Piękną w wolności, pracy i miłości.
  
…bo nawet nie chce myśleć o tym, co byłoby gdyby zasady obyczajowe obowiązywały nadal i gdybym miała wyjść za jakiegoś poddziadziałego staruszka…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz