piątek, 27 marca 2009

…poplotkujmy sobie…

Z moją grupą studencką dzieję się coś złego.
I to nie chodzi o to że zaczyna się lenić w odzywaniu się na zajęciach.
Sprawa jest poważniejsza…
Chodzi bowiem o kablowanie.
A raczej tak zwane po polsku: plotkowanie.
Nie można już niektórym powierzać sekretów studenckich bo na drugi dzień zaraz wie o nich połowa grupy…
Chcecie przykład jak to można zawieść się na kimś kogo zna się od ponad półtora roku? Proszę bardzo…
XXX
Jedna koleżanka podczas grupowego wypadu do pubu zwierzyła się nam że denerwuje ją jedna osoba z naszej paki.
Zrobiła się niedobra, wredna, niekoleżeńska, widzi tylko swój własny czubek nosa.
Panoszy się, rządzi i w ogóle.
Oczywiście po takim wyznaniu, wszystkie osoby, jakie wysłuchały to obiecały zgodne milczenie w tej sprawie, żeby nie było że są donosicielami.
Jednak nie wszystkie słowa dotrzymały, gdyż na następny dzień osoba, będąca obiektem obgadywania, przylatuje z gniewną miną do mnie i z wielkim oburzeniem wypomina mi że ją obgadywałam, i ona sobie tego nie życzy,bo jeśli coś mam do niej to powinnam jej to sama powiedzieć…
Nie muszę dodawać już że odeszła od mojej osoby z wielkim fochem na twarzy i przestała się odzywać…na parę godzin.
A ja zdębiałam po tym jej oświadczeniu.
Ja ją obgadywałam?
Niby kiedy?
Owszem zdarzyło mi się rzucić parę słów na nią od czasu do czasu, ale to były raczej żarty, niż słowa na serio.
Dopiero potem mnie olśniło, że musiało jej chodzić o to spotkanie grupowe,podczas którego tak strasznie obsmarowałyśmy ją za plecami.
No tak, obgadywałyśmy ją ale miał być ten fakt zachowany w tajemnicy…
A tu proszę, wszystkie zarzuty plotkowania na mnie spadły.
Teraz ciekawe kto się wyłamał spod zmowy milczenia…
Robię śledztwo, a co.
 
…jak zatem widać plotkowanie i kablowanie nawet studentom nie są obce…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz