czwartek, 12 marca 2009

…kochanie kiedy mamy rocznicę?…

Nadchodzi wiekopomna chwila.
Karia bowiem wytrzymuje w związku z absztyfikantem już prawie cały rok.
P oraz pierwszy zatem bliższa znajomość z osobnikiem przeciwnej płci obyła się w przeciągu tak długiego czasu bez żadnych kłótni, swarów czy gróźb o rozstanie.
To sukces obu stron.
Ale zaraz zaraz…
 kiedy nastąpi ten moment chwalebny?
Dobre pytanie…
Postanowiłam zatem po prostu spytać się absztyfikanta o ten malutki szczegół.
Ale nie było łatwo z początku…
Wczorajsza nasza rozmowa wieczorową porą przez komunikator internetowy wyglądała bowiem mniej więcej tak:
-Kotku ja już wiem jak będziemy świętować te nasze 365 dni razem! Normalnie możemy iść na romantyczny film. Już się poświecę specjalnie dla ciebie bo wiesz że romansideł nie znoszę. A no i może sprezentujemy sobie coś pamiątkowego? Wiesz coś w typie zdjęcie, kwiatek, perfumy? Ach się nie mogę doczekać! - absztyfikant rozochocony nie dał mi dojść do słowa.
- Ale mogę się ciebie o coś spytać? Bo wiesz…- zaczęłam delikatnie.
- Ale się o nic nie martw tym kinem. Sam bilety załatwię i w ogóle i będzie super.
Absztyfikancie daj mi coś powiedzieć- próbowałam dalej wtrącić swe trzy grosze. Bezskutecznie.
Absztyfikant jak zacznie wywód na jakiś temat to płynie w nim w płynie…
W końcu po 15 minutach udało mi się.
-Absztyfikancie? Ale kiedy my właściwie mamy tę rocznicę naszą?-spytałam się go niewinnie po kolejnych jego wspaniałych planach zamawiana biletów przez internet.
No wiesz???Jak możesz nie pamiętać??? - zbulwersował się dogłębnie.
Kolejne 10 minut wywodu że to niby mężczyźni mają sklerozę.
No może i mam sklerozę, ale mógłbyś mi przypomnieć? 25 czy 28 marca?
No kotku to ja mam zapisaną tę datę w kalendarzu i zawsze pamiętam a ty nie???- nadal ciągnął zbulwersowany potok urywanych zdań z mnóstwem wykrzykników.
- Dobrze przepraszam powiesz mi i będę pamiętać już no.
- 25 marca ...- odpisał łaskawie .
-A to już pamiętam! Poszliśmy wtedy do parku na spacer! I była taka ulewa! A ja miałam taką zieloną parasolkę i razem pod nią potem szliśmy!- z odmętów mej pamięci zaczęły wypływać pewne szczegóły zdarzeń sprzed roku.
- No co ty! Jaka ulewa???Piękna pogoda była! A parasolkę miałaś owszem ale żółta!!!- absztyfikant znowu zaczął był oburzony że zapomniałam koloru swojego parasola podczas tamtego spaceru.
Żółty parasol? A może masz rację. Musiało mi się pomylić bo tamten to taki niby to zieleń niby wyblakły żółty więc podobne.
No ja mam zwykle rację kotku… A godzinę naszego spotkania też pewnie zapomniałaś...- absztyfikant trzymał mnie w poczuciu winy nadal za to że mam słabą pamięć.
- Pamiętam! 12 w południe! Ha!- wreszcie coś pamiętałam.
12?- zamyślił się odpisywaniu absztyfikant…
- Co znowu źle?- przestraszyłam się.
Dobra nieważne nie było tego pytania. Ładna pogoda dziś była. Oby w naszą rocznicę też taka była- padła odpowiedź po 5 minutach.
-Zmieniasz temat? Znaczy się że zapomniałeś wiekopomnej godziny naszego pierwszego spotkania? – z triumfem satysfakcji spytałam się go.
Wcale nie…Tylkooo coś tak mi się nie kojarzy co do godziny. A nie zapisałem w notesie…

XXX
Tak więc mimo obustronnej sklerozy jaką wykazała powyższa rozmowa dobrze się jest dowiedzieć dokładnej daty rocznicy naszego związku.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz