niedziela, 20 maja 2007

…urok własnej działki…

W natłoku miejskich promocji, w dymie spalinowym samochodów pędzących 80 zamiast dozwolych 50 km/h szukamy spokojnego azylu, gdzie legalnie możemy odpocząc, nabrac sił i motywacji…
Od kilku lat miejscem takim jest dla mnie i mojej rodziny działka.
Może rzeczywiście, 12 km. od miasta to nie jest odległośc duża, ale i tak człowiek czuje się tam inaczej.
Nie ważni sąsiedzi wścibscy, czy komary bzykające swoje wieczorne serenady nad naszym uchem.
Wystarczy wyjśc na balkon o zachodzie słońca, popatrzec na niebo, powdychac powietrze woniejące skoszonymi trawami…
…by wracając po weekendowych dniach z powrotem do miasta, miec w sercu i duszy zapas tlenu cząsteczkowego pierwszego tłoczenia.
  
…w środę nastąpi przekazanie pewnej płyty…Nie ukrywam, że już się denerwuję…
A prezentacja? Szczęśliwie sie jej już nauczyłam. Z jakim efektem? Przekonam się we wtorek…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz