poniedziałek, 11 grudnia 2006

…żałuję…:(

Odmówiłam…
To był impuls…chyba nie do końca przemyślany, to przecież nie ja mówiłam…
Ktoś inny odpowiedział za mnie, że nie ma głowy do wyjścia prosto po ang. na pizzę…
Boję się, że mój angielski znajomy uznał to za typowe chamstwo…i da sobie spokój z naszą krótką  znajomością…
A ja zaraz po tym, co wyrzekłam, zaczęłam sobie uświadamiac, że mi zależy..bardziej niz myślałam…
I co teraz?
Powiedział, że powinien przyjśc na 18-stkę..ale już nie wiem, czy to będzie to samo…
I nie powiem, że mam zimową melancholnię przez tę całą sytuację…
 
…zagubiłam się w swoich obawach z przeszłości…;(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz