poniedziałek, 18 marca 2013

Panika przedmagisterska – faza trzecia i ostatnia

I oto nadejdzie sądny dzień.
Już czuję jego oddech na plecach, przepełniający mnie zimnym dreszczem strachu i ulgi zarazem.
Już zaczyna mnie brzuch boleć, a poobgryzane paznokcie, podczas wczorajszej szalonej nauki, patrzą się z wyrzutem na moje stukające nerwowo zęby.
Już jutro…
Po 5 latach edukacji, wielu zarwanych nocach, bezsensownych egzaminach, mało wnoszących praktykach…
Ostateczna rozgrywka.
Dzień starcia „oko w oko” z szanowną komisją egzaminacyjną i jej tzw. pytaniami obronnymi.
Dzień zakończenia mej edukacji studenckiej i rozpoczęcia kariery bezrobotnego w Wielkim Mieście.
Dzień, kiedy wreszcie pokażę uniwerkowi łódzkiemu, że od teraz mam go w poważaniu.
Obrona.
Gdyby ktoś miesiąc temu powiedział mi, że będę w dniu jutrzejszym broniła się, bym owego ktosia wyśmiała i wypukała w czoło.
A jednak dałam radę, napisałam w niecałe 3 tygodnie piękną intelektualnie pracę. Pozostaje jedynie obronić ją przed „ciałem” profesorskim.
Jutro, punkt 13…
Walka na piękny umysł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz