sobota, 16 marca 2013

O ludzkiej zawiści słów kilka

Polak już tak ma.
Jak mu się nudzi – to robi się drażliwy na swoim punkcie i zaczyna zazdrościć swoim pobratymcom.
Czego tyczy się owa zazdrość?
A najlepiej wszystkiego.
Od rzeczy materialnych typu: nowy model samochodu, wypasiony telefon komórkowy, modne ubrania i meble, po rzeczy niematerialne jak na przykład: miłość, praca, dobre relacje z rodziną, czy choćby przysłowiowe szczęście w życiu.
A od takiej zazdrości droga prosto i niechybnie prowadzi do agresji.
I Polak zaczyna się wyżywać. A to Boga ducha niewinnej staruszce nogę podstawi w kościele, a to drzwiami trzaśnie w sklepie, czy rzuci słowem niecenzuralnym na zestresowaną kasjerkę w pampersach w hipermarkecie.
Ale to jeszcze nic.
To dopiero drobny zarys naszej słodkiej, polskiej zawiści.
Powyższe przykłady bowiem, biorą się z ogólnie pojętego życia w społeczeństwie, a głównie – pobieżnych czy bliższych kontaktach face-to-face. Dotyczą ludzi, których znany, na których możemy zwykle spojrzeć i przysłowiowo „rzucić w twarz mięchem”. Nie pokazujemy jednak wtedy całego ogromu swej złośliwości czy nienawiści, bo jednak  pewna doza „przyzwoitości” w nas tkwi…
Jednakże Internet to dopiero pole manewru dla niewyparzonego języka i ciętych obelg!
Tu każdy jest Anonimem i może sobie wypisywać, co tylko mu rozum (lub raczej jego brak) dyktuje.
Nowo powstały artykuł na Onecie?
Dalej jeden z drugim zaczyna się ścigać, kto lepiej rzuci wyzwiskiem i mięsem na autora notki. W takich bujnych dysputach przeważają wtedy zwykle inteligentne uwagi w stylu, że autor to: gnojek,  dupa wołowa, nie umie pisać, do szkoły z nim, a najlepiej na Sybir.
Polecony blog?
No przecież, że trzeba twórcę notek uznać za kretyna, debila i nieuka, co miast robić rzeczy godziwie, wypisuje dyrdymały na swym „pożal się blogasku” i jeszcze mu to „dziadostwo” polecają. No jakże mogą! To winno być karalne!
XXX
Spójrzmy teraz na ową zawiść ze strony tych osób, które są jej powodem. Mówię tu bowiem o sobie.
Jako blogerka, tworzę już od – bez mała – 7 lat. Moje notki są różne – od nudnych po nudniejsze, od ciekawych po bardzo ciekawe. Byłam zatem polecana naprawdę sporo razy i  – jak można się domyślić – większości z tych wyróżnień, towarzyszyła oczywista ludzka zawiść, i niepojęta zazdrość innych blogerów, czy przypadkowych czytelników, że jakim prawem mnie się poleca a innych nie.
W swej karierze blogowej usłyszałam wiele wyzwisk i niepochlebnych komentarzy pod moim adresem. Setki razy byłam nazywana zdesperowaną babą, bez przyjaciół i rodziny, która nie robi nic innego tylko para się „wodolejką”.
Przejęłam się? A po co. Szkoda czasu i nerwów. Szczerze mówiąc oszczerstwa i obelgi w komentarzach spływają po mnie jak śnieg marcowy po psich odchodach.
Nie porzucę pisania przez stado zawistnej tłuszczy. Wręcz przeciwnie – to daje mi kopa do dalszego tworzenia i obalania mitów, że kobieta w Internecie jest płcią słabą i każde wyzwisko ją załamie i zdołuje.
Ja jestem ulepiona z twardej gliny. Wiele przeszłam i doświadczyłam już w swym żywocie. Mam stabilne poczucie własnej wartości i tego, że moje pisanie, jak i moja osoba, jest coś warte.
Ja jestem Karia. Piszę o czym tylko chcę.
Możesz mnie Wielki Onecie polecać nawet codziennie – będę Ci zawsze niezmiernie wdzięczna, że doceniasz moją twórczość i o mnie pamiętasz. To naprawdę budujące i miłe. Mimo, że od pierwszej, polecanej notki o polonezie minęło już tyle czasu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz