poniedziałek, 21 września 2009

…znowu sklep…

Szanowny sklep obuwniczy, w którym pracowałam dwa miesiące prawie, najwyraźniej się bardzo za mną stęsknili, gdyż znowu w nim pracuję od dwóch dni. Pracowałabym już wcześniej, bo dwa tygodnie usiłował się ze mną skontaktować ten sklep telefonicznie a ja nie odbierałam bo zwyczajnie nie usłyszałam telefonu. Dopiero na kolejnym rande-vu z amantem (tym od zakupów i złamania zasady czwartej randki) odebrałam telefon od kierowniczki sklepu, i to tylko dlatego, że amant ma słuch lepszy od mojego i usłyszał dźwięk dzwonka wydobywający się z mej keiszeni spodni (!).
Tak więc moja obecność na blogu znowu się zmniejszy niestety.
Bo sobie handluję.
Nerwowo jest i stresowo.
I ogólnie mówiąc nie chce mi się harować jak wół, ale że mam straszną ochotę na pewne perfumy, to sobie tak motywuję ciągłym gadaniem że pracując zarobię na nie.
Bo amanci mi kupić ich nie chcą.
Jak mogą no.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz