Zima tuż tuż…
Święta tuż tuż…
Mikołaj tuż tuż…
Zaraz zaraz.
Co ja plecę.
Co ja plecę.
Przecież Dziadka z Wielką Brodą Siwą nie ma.
To rodzice nasi przebierali się za niego wykładając brzuchy poduchami i operując strasznie niskim głosie.
Mamili nas rozkazami o ładnym śpiewaniem kolęd dla otrzymania prezentów.
A na apel czemu nie zostaną na kolacji wydawali dziwny znajomy kaszel mówiąc że im się spieszy.
I zaraz potem pojawiał się niby zasapany tata czy dziadek, którzy przed tą całą paradą udawali się niby do toalety albo do sąsiadów po mąkę.
I iście aktorsko okazywali zdziwienie kiedy to mówiło się mu że przegapił wizytę Mikołaja.
I iście aktorsko okazywali zdziwienie kiedy to mówiło się mu że przegapił wizytę Mikołaja.
„Za rok na pewno go poznam”- obiecywali.
Jasne.
Przez parę lat ta wymówka była dobra.
Potem już niestety przestała być potrzebna gdyż przyszła brutalna prawda o mistyfikacji
XXX
Moje dziecięce złudzenia co do istnienia realnego Św. Obdarowywacza rozwiały się z wiekiem 6 lat, kiedy to tatuś uznał żem na tyle dorosła do tego, iż z godnością przyjmę fakt o przebierańcach z Mikołajem.
Nie powiem że byłam zachwycona.
XXX
Tak..
Małe dzieci wierzą w takie bajki.
Im łatwiej jest wmówić że kraina marzeń jest blisko na wyciągnięcie ręki.
Im łatwiej jest wmówić że kraina marzeń jest blisko na wyciągnięcie ręki.
Duże dzieci już nie są łatwowierne.
…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz