piątek, 5 września 2008

…tani produkt to gorszy produkt…

Parę dni temu kupiłam sobie lokówkę, oczywiście w promocyjnej cenie, w ramach tak zwanych „dni wyprzedaży” w pobliskim hipermarkecie.
Naszła mnie bowiem ochota nieposkromiona na pokręcone kaskadami skrętów fale,spływające z moich pleców niczym sprężyny wystające z łóżek.
Może z tym porównaniem nieco przesadziłam ale wiecie co mam na myśli.
XXX
Po dokonaniu wyżej wymiennego zakupu niezwłocznie udałam się do domu w celu przetestowania produktu.
Przeczytałam dokładnie instrukcję, zapoznałam się z zasadą działania włącznika i wyłącznika, oraz szybkiego reagowania awaryjnego w razie wypadku palącego się sprzętu.
Kiedy już wszystko było gotowe do pierwszego „skrętu” wpadłam w mimowolną panikę.
A co będzie jak po włożeniu pasma włosów do środka metalowego cypidła nie będę mogła ich potem wyjąć z powrotem i zostaną tam na zawsze albo przynajmniej do czasu reklamacji by była wiarygodniejsza?
Mama na to, słysząc moje głośne dumanie w łazience, chrząknęła znacząco, i stwierdziła że mam przedwczesne paranoje.
By udowodnić jej że się myli, dziarsko wsadziłam wtyczkę od lokówki do kontaktu , poczekałam parę minut aż się nagrzeje…
…i natychmiast po rozejściu się dziwnego swądu spalonego metalowego żelaza, odłożyłam z powrotem sprzęt do kręcenia loków na miejsce w jego pierwotnym opakowaniu, nie testując już czy taka woń urządzenia po naciepleniu jest naturalna czy nie.
XXX
A dziś odniosłam lokówkę do punktu Obsługi Klienta.
Za wytłumaczenie powodu reklamacji dobitnie stwierdziłam że zgodnie z tak niską ceną nie spełnił mych wysokich oczekiwań.
Zatem nie kuście się na promocje, gdyż sprzęt elektroniczny za 20 złotych nie będzie nigdy idealny.
  
…chyba odechciało mi się loków po tym wszystkim…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz