poniedziałek, 8 września 2008

…pisarskie ambicje niezaspokojone…

Kiedyś chciałam być pisarką.
Miałam tworzyć na kartkach papieru historie zapierające dech w piersiach, które dosłownie już w momencie stawały by się bestsellerami.
Oczami wyobraźni widziałam już półki sklepowe uginające się pod ciężarem mych genialnych książek.
Cóż.
Jak na razie na takowych marzeniach górnolotnych się skończyło, gdyż niczego jeszcze nie napisałam na dłuższą metę , pomijając pewne próby tworzenia książki w wieku lat 12, po których to próbach, stworzywszy zaledwie 2 chyba rozdziały wena ma pisarska odeszła gdzieś w siną dal.
Zainteresowanym uchylę rąbka tajemnicy że ta niedokończona powieść miała być w założeniu o wielkiej miłości oczywiście, w oparciu o wątek autobiograficzny, gdyż głównemu bohaterowi przydałam cechy pewnego kolegi ze szkolnej ławy, w którym to osobniku podkochiwałam się bezczelnie.
On jednak swe zainteresowanie ulokował w mej koleżance, więc kiedy tylko się o tym nieszczęsnym fakcie dowiedziałam, porzuciłam pisanie tego romansidła romansidła.
Późniejsze próby literackie były natomiast już głównie wypracowaniami zadanymi w szkole, mającymi w założeniu kształcić nasz warsztat językowy.
Już nie pamiętam teraz dokładnie tych wszystkich mych wypocin w pracach domowych, ale obiecuję że jeśli wpadnie mi kiedyś stary zeszyt w ręce nie omieszkam się opublikować czegoś twórczego.
XXX
Pragnę się jednak przyznać że jakiś rok temu dostałam niespodziewanie weny na kolejną powieść.
Też miała być o miłości, lecz o takiej zdradzonej, w której to bohaterka, z pozoru dziewczęca i milutka mści się na swych byłych chłopakach, którzy ją kiedykolwiek zranili.
Pomysł ciekawy sami stwierdzicie, zupełnie jak z filmów kryminalnych.
Jednak mój początkowy zapał do tej powieści równie szybko znikł po napisaniu paru stron…
Czy ją kiedykolwiek skończę?
To już zależy od tego czy wena kryminalno-romansowa będzie ze mną współpracować czy nie.
 
…jak widzicie taki już los niestety ludzi z pisarskim wzięciem, raz na wozie natchnienia, raz pod wozem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz