piątek, 25 lipca 2008

…wakacyjny flirt- przygoda czy miłość?…

Okres letni to paradoksalnie wcale nie czas błogiego odpoczynku wtrakcie leżenia do góry brzuchem, i drapania się po pierwszych w tymsezonie ukąszeniach kleszczy.
 To także nie pora na robienie porządków czy remontów o których prosi się wiele mieszkań po długim okresie „swojskiego bałaganu”, kiedy to zapracowani i zabiegani nie mamy na nic czasu.
Wakacje natomiast dla wielu z nas,zdesperowanych przedłużającą się samotnością w Wielkich i Małych Miastach, to przede wszystkim sygnał do rozpoczęcia poszukiwań swoich drugich połówek, i zwalczania uciążliwego stanu „życia w pojedynkę”.
Czasem mniej lub bardziej zaskakująco, w realistycznej lub surrealnej scenerii, los stawia na drodze urlopowiczom tę jedyną, wymarzoną,osobę, świetnie nadającą się na głębsze poznanie lub chwilową ekscytację…
Centra handlowe, parki rozrywki ,plaże, supermarkety, szlaki górskie.
To najwyżej cenione miejsca w zapoznawaniu tak zwanych
„potencjalnych wakacyjnych „przygód”.
XXX
Lecz bądźmy szczerzy.
Czy nasmarowanie kremem spalonych słońcem pleców pięknej nieznajomej, czy wskazanie właściwej drogi zagubionemu przystojniakowi może zaowocować długoterminową miłością od pierwszego wejrzenia nie będącą jedynie jedną z wielu „przygód”?
Cóż.
Są różni ludzie.
Jednym do trwałego zakochania wystarczy zerknięcie przypadkowe w oczy stołującego się obok nas w tym samym barze boskiego osobnika.
Drudzy potrzebują tygodni, miesięcy. lat, by ze zwykłego flirtu z wakacji, pociągłym utrzymywaniu kontaktów, wysiłkowych spotkaniach, przejść do miłości na całe życie…
XXX
Wiadomo niezbicie, że wgorące wolne dni, z lekkim wiaterkiem relaksacyjnym, każdy człowiekczuje się inaczej. Narasta mu pewność siebie, wola poznawania drugiegoczłowieka, popędy psychiczne, zwłaszcza na widok lekko odzianych osóbodmiennej płci.
Jednak po powrocie z urlopu do normalności,przelotny czar wakacyjnej znajomości znika. Powodem tego jest najczęściej stopniowe urywanie się kontaktu z drugą osobą, w wyniku dużej różnicy odległości w miejscach zamieszkania. Coraz mniej się o niej/nim myśli, dzwoni sporadycznie ( o ile w ogóle dzwoni), aż w końcu człowiek zapomina o obietnicach „wielkiej miłości”, ślubowanej sobie na gorącym piasku, czy na szczycie góry.
Pozostają jedynie wspomnienia, które nieodnawiane ponownym spotkaniem, powoli bledną, by w końcu odejść w niepamięć…
Odświeżyć się nieco mogę podczas kolejnego urlopu, ale już w innym miejscu, czasie i inną osobą w głównej roli…
XXX
Dlatego wniosek jest prosty.
Wakacyjny flirt to przelotna przygoda, trwająca za krótko by móc orzekać o niej w dłuższym terminie na całe życie.
Tylko przy rzeczywiście prawdziwej determinacji obu stron może się zmienić w
 ”.coś więcej”.
 
…notka napisana na konkurs Onetu..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz