poniedziałek, 5 maja 2008

…wspomnienia ubiegłorocznej maturzystki…

Jak ten czas szybko płynie.
Wydaje się jakby to było zaledwie wczoraj a to już mija rok.
Matura matura…
XXX
Taka sama nastrojowa aura na dworze była 365 dni temu, kiedy ja z katarem alergicznym i zapasem chusteczek w kieszeni, z dowodem osobistym, oraz nieodzownym
słonikiem na szczęście i paroma długopisami, podążałam na jedyny i niepowtarzalny egzamin dojrzałości w mym liceum.
Galowy strój, nerwy w kieszeni…
Czekanie na wyznaczony czas zajęcia miejsc…
Ostatnie podpowiedzi, pojękiwania że nic się nie wie…
Aż wreszcie  wybicie godziny „Zero”, i poważny start całej rozgrywki.
    
A po zakończeniu całego pojedynku maturalnego nurtujące pytanie „jak mi poszło”? i w stanie przed zawałowym trwanie w niewiedzy aż do wyników ogłoszenia…
XXX
W sumie, patrząc teraz z punktuwidzenia na moje okropne zdenerwowanie wiem, że niepotrzebnie się taktym wszystkim przejmowałam.
To tylko jeden z egzaminów, których na przyszłej drodze naszego życia będzie z pewnością jeszcze wiele.
Dlatego tegorocznym maturzystom nie polecam stresowania się na zapas.
Będzie dobrze. :)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz