piątek, 8 lutego 2008

…koniec burzy mózgów…

Tak więc ostatni egzamin mam już za sobą.
Jak mi poszedł okaże się w przyszłą środę, o godzinie i miejscu niewiadomym, gdyż z informacji podanych nam przez panią wykładowczynię wywieszenie wyników odbędzie się: „w środę koło jej gabinetu, po południu”.
Żałuję tylko jednego, iż pisałam bez pomocy naukowych, ogarnięta myślą że i tak ich nie użyje.
Cóż, biorąc pod uwagę jak ściągali inni mogę powiedzieć że nie mam niczego takowego na sumieniu.
A szkoda.
Jednym plusem jest fakt niezbędny, że nabyłam zdolności jasnowidztwa.
W dzień przed egzaminem wyśniłam jedno z pytań otwartych.
Oczywiście moje wizje nie spotkały się z początku z akceptacją mej grupy.
Lecz po teście dopiero przyznali że miałam rację.
Możecie mówić mi per „mistrzyni” :)
 
…”f” jak ferie… :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz