piątek, 3 listopada 2006

…odczarować Brzydkie Kaczątko…

Ma18 lat, rodziców lekarzy, wujka prawnika i własne stypendium.

 Nie uznaje komórek, Internetu, komputera. Toniepotrzebne wynalazki, które marnotrawią czas, potrzebny do pochłaniania całą sobąwiedzy…Ważność informacji jest zawarta jedynie w opasłych tomach kolejnych wydań:Światanauki” i encyklopedii z serii „Vademecum Lekarza”.

Korepetycje z 5 przedmiotów owocują wyraźnie na lekcjach. Zawsze gotowa, nauczona.Odpowiada nawet niepytana…

W perspektywie przyszłości widzi siebie jako chirurga z własną przychodnia i gabinetem. Matura to pestka, a na studiach bez problemu prawdopodobnie piąć siębędzie po kolejnych szczeblach w drodze do pracy doktorskiej.

Czarne oczy zza grubych szkieł patrzą nieufnie na nowe znajomości. Czarne, ulizane włosy, pozbawione towarzystwa odżywek i markowych szamponów; ubrana w stylu latz zamierzchłych.

Zzasady unika imprez, wypadów do kina, na meetingi integracyjne. Wycieczki klasowe nie są przyjazne. Przyprowadzana do liceum przez mamę, odprowadzana w asyście babci.

Brak nastoletniej radości, uśmiechu, humoru. Uważana za „dziwoląga”, kujona. W ciągu2,5 lat wspólnej nauki nie ma wciąż przyjaciół, tylko znajomych. Wiedza odgrodziła ja od „rozrywkowej części klasy”; wyalienowała ja. Lecz jej wszystko jedno.

Mimo tego, że kompletnie pozbawia się życia towarzyskiego, nigdy nie rozmawiała o czymś innym niż o bieżących lekcjach z przedstawicielami płci przeciwnej z klasy…to jednak troszkę jej zazdroszczę. Bo wie, kim chce być, co chce robić.Rozum dał jej perspektywy na teraźniejszość i przyszłość.
  
…szkoda tylko, że nie da się jej trochę odczarowac…bo przecież jestem przekonana, że w głębi duszy jest taką samą 18-latką, jak inni…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz