piątek, 24 listopada 2006

…z polonezem w tle…

Harmonijnie wygrywane dźwięki na podpsutym, czarnym magnetofonie, ułożyły się w zwięzłą całośc. Nie ważne, że wokół tłum innych ludzi, pełno słów, śmiechu…
Częste uwagi pani B. o naszej małpiej gracji, bezczelnie ignorowane, nikną w nader słonecznej sali…
Melodia prowadzi…
I co z tego, że wszyscy maturzyści słyszą ją co roku? Kolejne pokolenia wkraczają na nutę starodawnej „melodus” na 100 dni przed licealnym sprawdzianem.
Symbol? Znak? Zwiastun czegoś, co nieuniknione…
Śmiechy milkną; powaga, szyk.
Już w równym szeregu 64 osoby, prowadzone są po raz pierwszy przez polonezowy zew.
Coraz to nowe figury, w akompamencie udzerzeń fortepianu, z towarzyszącymi talerazmi w tle. Rytmiczny krok; na 3 charakterystyczny „dyg”.
Kółko, obrót, prosta, tunel…
…i tak dalej, aż do osiągnięcia mistrzowskiej wprawy, podczas kolejnych prób.
 
…wszechobecny taniec…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz