niedziela, 17 września 2006

…biologicznie po łacinie…

Weekend jak sama nazwa wskazuje powinien byc czasem odpoczynku umysłowego, po ciężkim tygodniu w szkole…
Taa, tylko,że w klasie maturalnej żadne ulgi juz nie przysługują…
Więc siedzę sobie inteligentnie przed kartą papieru ,na której są napisane 72 słowka medyczne po łacienie i próbuję je zrozumiec…
W międzyczasie nie mogąc się skupic, słucham razem z innymi sąsiadami rozkręconego na cały regulator radia, znajdującego się na oknie w sąsiednim bloku…
No lubię się uczyc słuchając muzyki, ale przy łacinie nawet najdelikatniejsze brzmienia plączą mi „salivalis” z „priopusem” i ” alventalisem”
W końcu nie jestem Einsainem…
   
…a cztery wypracowaniia wędrują do kolejnej sterty papierkowej roboty:)…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz