środa, 8 kwietnia 2009

…nie będę Julią…

Dopadło mnie ewidentnie wiosenne przesilenie.
Wściekam się na wszystkich i na wszystko.
Nie pytajcie w związku z czym (a raczej kim) się bierze ten mój wnerw, bo będę musiała znowu obsmarować szanownego absztyfikanta na forum publicznym.
Co tym razem wyczynił?
W sumie nic.
Tylko tyle, że mnie denerwuje.
A to planuje kolejne rocznice razem, a to deklaruje mi że w jego życiu jestem i będę tylko ja, a to wymyśla kolejne spotkania rodzinne, od których chciałabym zwiać jak najdalej bo mi wychodzą już bokiem…
Powiecie że powinnam być szczęśliwa że mam kogoś takiego, kto chce być ze mną na dobre i na złe?
Że to tak fantastycznie że jest ktoś kto planuje swoją przyszłość ze mną?
No owszem może i fantastycznie…ale nie dla mnie…
Po jaką chorobę absztyfikant zagląda w przyszłość, skoro jak na razie jesteśmy tylko studentami, mającymi ambicje na zaliczenie takowych studiów i mówiłam mu setki razy, by nie wybiegał swymi pomysłami w siną dal bo to jest głupie?
Bo los się może zmienić?
Bo nie lubię uporządkowania w życiu i gdzieś mnie ciągle nosi w poszukiwaniu tego sensu życia?
Bo nie cierpię jak ktoś decyduje za mnie?
XXX
Być może na te wszystkie moje wyrzuty ma wpływ także to, że znowu zaczęłam rozmawiać z Tym Ktosiem.
Daleko nam jednakże do tamtych relacji sprzed paru miesięcy, nie pisze nadal do mnie wiadomości na gg ani na telefon, ale przynajmniej zagaduje od czasu do czasu.
I wiecie co?
Kiedy znowu po tak długim czasie spojrzałam mimochodem w oczy Tego Ktosia podczas konwersacji, zrozumiałam jak bardzo brakowało mi tych naszych rozmów…
XXX
I nie mówcie że będzie wszystko dobrze, bo nie będzie.
Bo tak czy owak będę zmuszona przeprowadzić z absztyfikantem poważną rozmowę.
Kwestia czasu tylko kiedy to nastąpi.
A w kwestii Tego Ktosia?
Hm to ciężki przypadek.
Zamknięty w sobie, nie ujawnia emocji. Ciężko go jakkolwiek rozgryźć…
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz