czwartek, 14 sierpnia 2008

…znowu w mieście…

Powróciłam tymczasowo z wakacyjnych pieleszy miłego odpoczynku w gronie rodzinnym na działce.
Opaliłam się typowo jak każdy Polak , czyli na polsko – najpierw  na czerwono, potem dopiero na lekko brązowo.
Jednak z wielkim żalem stwierdzam że do hiszpańskiej opalenizny dużo mi brakuje niestety.
Nie zniewalam wciąż czekoladowym odcieniem skóry i połyskującymi białawo oczami dla lepszego efektu kontrastowego.
Ale nie będę biadolić nad niedoskonałą ciemnotą mej karnacji, gdyż do rozpoczęcia roku studenckiego zostało jeszcze dużo czasu i zawsze jeszcze mogę się spiec ciemniej.
A do solarium chodzić nie będę.
Bo uparta żem jak Szkot i jeszcze nie zgłupiałam abym wydawała pieniądze na leżenie w jakiejś ciasnej kabinie, podczas gdy słońce na dworze praży.
XXX
Z moją biedną nogą już lepiej, dochodzę do dawnej sprawności w chodzeniu.
Już nie kuśtykam, tylko spaceruję powoli.
Choć jeszcze o bieganiu nie myślę.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz