Dawny niepokój z majowych dni, zapomniany chwilowo w wyniku ostatniego miesiąca czerwcowej swobody, powraca na nowo…
..jeszcze silniejszy.
Na dodatek dochodzą do niego stres i nerwy wyczekiwania na decydującą wiadomośc…
Zdałam czy nie?
Nie ukrywam że coraz bardziej znowu zaczynam się bac tego wszystkiego…
Przypominają mi się tak wyraźnie i dręczą złośliwie niektóre źle zaznaczone odpowiedzi podczas listeningu z ang., błędy stylistyczne w wypracowaniu z polskiego, czy wykres niepoprawnie zinterpretowany na biologicznym sprawdzianie…
I jak ja mam wytrzymac jeszcze 3 dni???
…biedna psychika każdego maturzysty…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz