poniedziałek, 18 czerwca 2007

…rocznicy czas…

Dokładnie 365 dni, weszłam na stronę onetowego bloga, nie w celu czytania zwierzeń innych, ale po to, by założyć swój własny świat internetowych wspomnień.
Początki?
Były …śmieszne.
Niezbyt dobrze mianowicie orientowałam się w „adminowaniu”, więc przezkilka pierwszych dni eksperymentowałam z tłem, czcionkami, i badałam naswej osobie czy aby kolor różowy i malutkie literki nie spowodują uczytelnika bólu głowy i skrętu oczu.
I tak metodą „potencjalnego odbiorcy” doszłam do obecnego błękitu, który mimo dwukrotnej zmiany szablonu pozostał nadal.
XXX
Jednak czym byłby ten blog bez Was, czytelników?
NIektórzy są ze mną już od września ubiegłego roku, innych poznałam i nadal poznaję w międzyczasie tych 9 miesięcy.
I co z tego że nie znam Was osobiście?
Że nie wiem jacy jesteście w rzeczywistości?
Pisząc tego bloga przekonałam się, że umiecie pocieszyć , rozweselić , pożartować , czy doradzić...
Zupełnie bezinteresownie.
XXX
Przez cały czas trwania angielskiej historii byliście ze mną. Mogliście śledzić rozwój tej znajomości od początku do końca.
Prawie jak w Harlequinie?
Nie. Tę historię napisało życie.
Podobnie jak resztę mych twórczych notek.
XXX
Ten blogowy świat dał mi możliwośc spróbowania swych sił w pisaniu na tyle zrozumiałym, by inne osoby mogły to wszystko czytać.
Może spróbuję w przyszłości napisać coś na większą skalę? :P
  
…myślęże skoro po 365 dniach istnienia tego bloga żaden czytelnik nie dostałszoku myślowego ani psychicznego to z czystym sumieniem mogę pisać dalej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz