piątek, 9 lutego 2007

…Walentynki-tym razem inaczej?…

Jak dotąd każde niby to komercyjne święto roznosicieli serduszkowych kartek i pluszowych misiów z napisem „I love” traktowałam normalnie.

Dzień, jak co dzień…nic specjalnego…

Tylko może trochę więcej bałaganu w sklepach, bardziej tłoczno na ulicach od ściskających się par. Spojrzenia świecące inaczej niż zwykle, przepełnione żarem i wyznaniami ukrytymi…
Zamiast tradycyjnych piosenek o różnorodnych kontekście i znaczeniu częściej słychać w centrach handlowych i w radiu pasjonujące zmiennością tonacyjną w głosie wykonawców piosenki typu: ”All you need is love”…

Mniej nieśmiałości, kolejne, odnalezione się w narastającej tego dnia odwadze osoby szczęśliwe…
XXX
Dla mnie Walentynki były jednak dziwne, niespecjalne,…dlaczego? Bo nie byłam zakochana…nie czułam tego wiatru dodającego skrzydeł…
XXX
Teraz jest inaczej…

Wzięło mnie…to już wiem..

Tego płomienia nie da się ugasić..jest gdzieś głęboko, w sercu…

 …i czeka na drugi płomień, o tej samej mocy…by wreszcie trysnął angielskimi iskrami tak, jak w święta…na nowo..
  
…moja miłośc to mój ciężar…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz