niedziela, 18 października 2009

…rodzinne konwersacje…

Niedziela wieczór.
Każdy zajęty swymi sprawami.
Ja robię ambitnie ściągi na koło, brat ogląda Kubicę w telewizji, babcia gotuje w kuchni, tata coś szuka w przedpokoju, a mama czyta.
Cisza błoga iście jak w arkadii.
Wtem miłe chwile wieczornej nostalgii przerywa dziwny okrzyk taty.
Zaciekawieni zrywamy się czym prędzej i w te pędy podążamy do przedpokojui. Podświadomie każdy snuje sobie wyobrażenia co takiego strasznego mogło naszego protoplastę rodu wyprowadzić z równowagi.
Czy to nadnaturalnej wielkości szczur co się przegryzł przez ścianę od sąsiadów i teraz żeruje niecnie u nas?
Albo li też to kosmita zabłąkany z rozbitego UFO co go podobno ostatnio sąsiad widział u siebie na oknie na parapecie siedzącego?
Jednak to ani szczur ani kosmita.
Tylko mały czarny robal, dziwnych kształtów co ewidentnie wygląda jakby go ktoś zmutował. Bliżej się nie zdążyłam jemu przyjrzeć, gdyż mama, szybkim ruchem ścierki, leżącej obok na segmencie, rozmaśliła robala na ścianie.
- Dlaczego nie zabiłeś tego insekta wcześniej? Jeszcze jakieś zarazki poroznosił i dopiero będzie – mama trzymając w ręku ścierkę z zwłokami robalowymi zaczęła robić wyrzuty tacie.
 -Tylko stoisz i sie gapisz na niego. Co w tym takiego pięknego???
-No wiesz, jak mogłaś. Nie sztuką jest zabić robala ale wybadać przyczynę dla której się pojawił na ścianie.- zbulwersowany tata zaczął protestować.
-Gdybyś go oszczędziła byśmy gatunek mogli poznać, rodzaj, płeć i przyczyna dla której sie pojawił u nas może by się wyjaśniła sama, a tak to teraz nie wiadomo co go zaprowadziło w  nasze skromne progi.
-Tak, tak chciał się schować przed końcem świata w 2012 roku ale coś mu nie wyszło- mama dodała z przekąsem i zabierając ścierkę, wyrzuciła ją do kosza, razem ze szlachetnymi zwłokami robala, dla którego koniec świata nastał o wiele wcześniej niż zakładano.
  
…straszne nie?…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz