poniedziałek, 10 sierpnia 2009

…jak szukałam praktyk…

Szukanie praktyk związanych z moją specjalizacją rozpoczęłam ponad miesiąc temu, gdy to usłyszałam od naszej Opiekunki Roku Studenckiego (która się tak nami „opiekuje” że szok), iż najlepiej zaklepać sobie miejsce od razu w jakimś wydawnictwie, gazecie, agencji reklamowej niż potem przeżywać nerwy związane z przepełnieniem studenckich potencjalnych stażystów.
Dodała także że wszędzie powinni nas przyjąć bo studenci są podstawą intelektualną narodu i każdy potencjalny szef wyżej wymienionych instytucji chętnie nas by widział potem w przyszłości u swego boku, jako normalnych pracowników.
Tak więc mając na uwadze powyższe, z grupą paru osób rozpoczęłam
„wielkie poszukiwania”.
Ale kolorowo nie było…
XXX
Pierwszym naszym celem była pewna znana wszystkim gazeta.
W pięknym gmachu, zaraz przy samym wejściu powitała nas miła pani ochroniarz, która po wysłuchaniu naszych pytań o praktyki stwierdziła iż owszem bardzo chętnie będziemy tu widziani, tylko musimy napisać maila pod dany adres, do Pani Która Się Tym Zajmuje.
Miłe pożegnani zostaliśmy napojeni optymizmem że już mamy wszystko zaklepane.
Jakie jednak było nasze zdziwienie że po tyg na 5 maili nie przyszła żadna odpowiedź.
Błąd w adresie?
Cóż, widocznie jednak nas tam nie chcą.
Szukamy dalej.
Kolejnym miejscem które odwiedziłam z grupą znajomych było małe wydawnictwo pewne. Pan redaktor obejrzał naszą gromadkę (liczącą 5 osób) za grubych szkieł okularów i rzeczowym głosem oznajmił że każdy ma się skontaktować z nim osobiście, po czym wręczył swoją wizytówkę i nas wygonił bo miał dużo pracy.
 Nie muszę mówić,  że znowu na maile nie było odzewu.
Do trzech razy sztuka. Poszliśmy znowu do redakcji pewnej gazety. Tu przynajmniej sprawa postawiona była jasno. Pani dyrektor na widok nas gromkim głosem wyrzekła :”Boże broń , nie przyjmujemy studentów na praktyki!!!” i zatrzasnęła nam drzwi przed nosem.
Nigdzie nas nie chcieli…
Co pozostało zrobić, zrezygnowaliśmy tymczasowo z poszukiwań licząc że we wrześniu będziemy mieli więcej szczęścia.
XXX
Jakże więc ja teraz się znalazłam na praktykach ?
Przez przypadek, gdyż  jakiś czas koleżanka jedna przekazała mi tajna informację (od swego ojca który ma tam znajomości) że poszukują studentów na praktyki. Nie dowierzałam własnym uszom gdy dyrektorka tego wydawnictwa potwierdziła, że moge tu odbyć praktyki.
 
…Tak więc sobie praktykuje i poznaję tajniki wydawnicze.
A poza tym nie skończyłam z praca w sklepie…gdyż jeszcze miesiąc popracuje w nim z woli Kierowniczki, której pracowników brak…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz