czwartek, 5 kwietnia 2007

…gdzie jesteście przyjaciele moi…

Ile to już razy zastanawiałam się, co się dzieje z moiniznajomymi z dawnych, podstawówkowych, czy gimnazjalnych czasów…
Co robią, jakie są ich plany dotyczące przyszłości?
Jaką drogę w liceum sobie wybrali-humanistyczneintelektualne zajęcia dodatkowe, czy może raczej techniczne zawiłości?

W sumie nie minęło wiele lat odkąd widzieliśmy się po raz ostatni,wrazz wybiciem kolejnego dzwonka na nadchodzące, przełomowe wakacje. Wspólne żartymałoletnich wtedy dzieci, obiecanki o rychłych spotkaniach…
Wymieniane obietnice i sekrety wśród dramatycznego płaczujakby aktorskiego…

Tylko od tamtej pory wiele się zmieniło…

O towarzyszach z lat młodzieńczych zapomniało się po parumiesiącach, czasami tygodniach.
Adresy i telefony, pogniecione, zaginęły w tłumie innych,niepotrzebnych maturalnych papierów.

Z piegowatych i pucołowatych dzieci wyrosły farbowane kobietyi umięśnieni mężczyźni.
Zajęci własnymi sprawami, niektórzy już rodzinami, nie majączasu by rozmyślać o tym, co było „kiedyś”….
XXX
Czemu zebrało mi się na poruszenie tego tematu?
XXX
Przypadkiem w trakcie rekolekcji spotkałam się z większością mojej dawnej klasy 6 c.
Powitanie wypadło sztucznie, stwierdzenia typu ” Jak ty wyrosłaś” były mówione raczej z czystej uprzejmości a nie z dawnego sentymentalizmu.

Po szybkiej wymienie paru zdań, znowu wszyscy rozeszliśmy sie w swoje strony…
Kiedy się znowu zobaczymy?
Nie wiadomo…
  
 …mam szczęście do tego, że dziwni osobnicy z mojej szkoły okazują mi zainteresowanie, chociażby przez szybę od tramwaju…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz