niedziela, 1 grudnia 2013

O doświadczeniu zawodowym.

Dziś trochę bardziej refleksyjnie będzie.
Porozmawiam z Wami bowiem o finansach…
5 lat temu, zanim zaczęłam pracować i zdobywać własne przychody, to zawsze, gdy potrzebowałam kasy szłam do babci, mamy tudzież dziadka. I żuliłam o kilka złotych polskich, że mi trza tyle i tyle.
I co najdziwniejsze nie czułam się z tym źle, mimo że od dawna byłam w wieku pracującym i powinnam była wcześniej już zacząć harówkę robotniczą jak przystało dorosłej osobie.
Mi się jednak nie chciało użerać się z pracodawcą i współpracownikami więc swe pierwsze doświadczenie w biznesie odwlekałam na czas przyszły.
Na drugim roku studiów się jednak zmobilizowałam.
Koniec darmozjadztwa!
Ruszyłam swoje cztery litery i prawie trzy miesiące poznawałam arkana handlu w sklepie obuwniczym…
Co przeżyłam nerwów i stresów to moje.
Co jednak zarobiłam własną, ciężką pracą to też moje.
Dalej była praca w sklepie perfumeryjnym.
Ciężka, stresująca, wyczerpująca, ale i dająca niezmierną satysfakcję.
W końcu świat kosmetyków to mój świat.
Kolejny przystanek na drodze kariery zawodowej?
Cóż, to już był nieco wyższy level, mianowicie pracowałam w call center przez ponad rok czasu.
Byłam również audytorem, copywriterem.
Aż wreszcie wylądowałam w szkole językowej, gdzie ludziom wciskam kursy językowe.
Co mogę rzec, po tych 5 latach bycia na rynku?
Że łatwo i sympatycznie nie jest.
Praca to nie studia, ani nie szkoła.
Nikt się nad nami nie będzie litował, ani przytulał.
Praca to odpowiedzialność, to liczne zadania do wykonania, to poczucie przynależności do firmy jak i do swego stanowiska.
No i najważniejsze nieco przyjemniejsze aspekty robocizny – własne pieniądze i niezależność finansowa.
To motywuje najbardziej.
Dlatego, choćby nie wiem jak było ciężko, zaciska się zęby i się haruje dalej.
Parafrazując słynne słowa Małego Księcia: „Jesteś odpowiedzialny za oswojenie się z pracą swoją…”
A u Was jak to było z pierwszymi doświadczeniami na rynku pracy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz