piątek, 20 grudnia 2013

Zimowa ospałość

Naszła mnie ochota w dniu dzisiejszym, na podzielenie się z Wami refleksją pewną.
Odkąd nastał czas srogi, grudniowy i mroźny, coraz częściej przyłapuje się na poczuciu, że nic mi się nie chce.
Najchętniej bym tylko siedziała w domu, pod kocykiem, z kubkiem gorącej herbaty czy kawy i np. czytała książki.
Perspektywa wychodzenia na dwór, do ludzi, do robocizny, nie wydaje mi się fajna.
A jeszcze nie tak niedawno miałam wielką werwę do kontaktu z klientami, czy wspólpracownikami.
Z radością łaziłam na zakupy, na spotkania ze znajomymi, czy po prostu na tzw. szwendanie się.
Spontaniczność była moim drugim imieniem…
Teraz natomiast poruszam się jak automat nakręcany taką korbką.
Na żądanie robię uśmiech, na żądanie mówię żart, na żądanie z kimś rozmawiam.
Czuję się wypalona, bez werwy.
Z wielką niecierpliwością wyczekuję więc Gwiazdki i wolnego.
Być może to właśnie kilka dni urlopu jest mi potrzebnych, by odetchnąć i z nową energią zacząć działać.
Wy też tak macie teraz?
Czy tylko ja tak smęcę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz