piątek, 21 czerwca 2013

Hajże do doktora…


Dziś od samego rana , praktycznie rzecz biorąc od godziny 7 z minutami, czekają mnie różne krwiste przyjemności medyczne.
Udaję się bowiem na badania wstępne, bowiem jak wiadomo, przed podjęciem robocizny pracodawca wymaga, aby pracownik się skontrolował zapobiegawczo. Nikt przecie nie będzie chciał współpracować z kimś, kto ma jakieś choroby zakaźne czy wirusy w swym krwiobiegu.
Mnie powyższe badania również nie ominą, mimo że święcie jestem przekonana, iż zdrowam jak wół czy tam tur polski. To jednak moje widzimisię nie wystarczy, aby szefowa chciała przygarnąć mnie pod swoje skrzydła.
Najpierw więc zostanę skierowana na zabójcze pobieranie krwi z żyły, celem zbadania poziomu cholesterolu. Tak na marginesie – jeśli ów współczynnik będzie zbyt wysoki, zostaną zakazane mi posiłki w robocie i będę musiała pracować li o suchym pysku?
Dalej, mam wizytę u okulisty – vel zmory mej ślepoty. Czemu lekarz do oczu napawa mnie takim przerażeniem? A temu, że jako rasowy krótkowidz z zasady nie chodzę często na badania kontrolne (no chyba że raz na 3 lata), gdyż zawsze ów medyk wykryje u mnie powiększenie się wady. Tak więc żyję sobie w moim świecie na oślep tudzież na opak i całkiem mi z tym dobrze. A tu nagle czeka mnie taki szok i badanie ślepi…
Nie wiem jak to wytrzymam psychiczne, gdy dowiem się, że z minus 4 wskoczyło do minus 8 i należy mi się renta ślepaka a nie praca przy komputerze.
Kolejnego dnia, czyli jutro wieczorem, czekają mnie natomiast sprawy sercowe. Zrobią mi EKG – mój pierwszy raz! – a także pogawędzę sobie z lekarzem orzecznikiem. który wyda werdykt, czym zdatna do pracy czy nie.
Tak więc widzicie, grafik napięty pęka w szwach.
Ale nie bójta się, dam radę!
Trzymajcie tylko kciuki, żebym nie zwiała na widok… okulisty!
PS. Post z dotyczy wydarzeń, które już miejsce miały. Dla zainteresowanych: wszystkie badania przeszłam pomyślnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz